Free Form nie należy do tych festiwali, na które czeka się z niecierpliwością, liczy na najpopularniejsze muzyczne gwiazdy, lansuje się później przed znajomymi czy narzeka się co roku na cenę karnetu (a ostatecznie i tak się na niego wybiera). Pewnie nigdy nie osiągnie rangi Open’era czy Coke’a. Czy to źle? Wręcz przeciwnie!
Festiwal, który w tym roku szykuje już 9 edycję jest jednym z tych wydarzeń, na które idzie się absolutnie na luzie. Kłopotów z noclegiem raczej nie ma oraz nie musimy się martwić, że przy jakimkolwiek ogłoszonym wykonawcy ktoś napisze: „Florence! PLS!!!!!“,„Mogliście się lepiej postarać!“. Tu nie trzeba godzinami stać pod jedną sceną, by zobaczyć swojego ukochanego wykonawcę, tracąc przy tym wszystkie inne koncertowe perełki. Good Music Productions potrafi ułożyć świetny line-up, nie skupiając się na tym, co jest aktualnie lansowane przez NME lub Pitchfork. Jedną z większych zalet owego przedsięwzięcia jest jego różnorodność nie tylko pod względem gatunków muzycznych, ale także samych wykonawców. Brytyjskie zespoły stawiane są na równi z duńskimi (WhoMadeWho), szwedzkimi (Robyn, iamamiwhoami, Little Dragon), niemieckimi (Mouse On Mars, Digitalism), francuskimi (Breakbot, Miss Kittin) oraz wieloma innymi. Tu można poznać wiele nowych ciekawych projektów, spotkać się z artystami, pograć w Guitar Hero, no i przede wszystkim świetnie się bawić przy ulubionej muzyce.
FFF zajmuje u mnie szczególne miejsce, ponieważ to on wciągnął mnie do świata festiwali. Doskonale pamiętam, jak szalałam wtedy w Koneserze przy autoKratz. Choć duet nie dorównywał randze Robyn czy Goldfrapp, organizatorzy postawili na nich jako grupa zamykająca całą imprezę. To był prawdziwy strzał w dziesiątkę.
Tak naprawdę nigdy się nie miało zastrzeżeń do Free Forma, ponieważ nie miewało się jakichś wygórowanych oczekiwań. Jedyne mróz momentami przeszkadzał, ale nie powstrzymywał festiwalowiczów przed dobrą zabawą. W 2013 nawet i o to nie trzeba się martwić, gdyż wydarzenie zostało przeniesione na maj. Dotąd event zamykający sezon festiwalowy w tym roku go otworzy. Jak to wyjdzie nikt nie wie. Jednak patrząc na line-up wiem, że będę się tak samo dobrze bawić, jak na poprzednich edycjach. (Miz)
W tym roku na Free Formie zagrają:
Tricky

Gdybyśmy bawili się w skojarzenia, to na słowo „Trip-Hop“ większość odpowiedziałaby pewnie „Massive Attack“ lub właśnie „Tricky“. Ten drugi szczególnie mi się kojarzy z Free Formem nie tylko dlatego, że jest tegoroczną gwiazdą wydarzenia, ale ponieważ w 2010 roku grał niedługo po zakończeniu 6 edycji festiwalu. Ja głupia nie wybrałam się wtedy do Palladium. Teraz mam świetną okazję, by to nadrobić. Tego pana przedstawiać nie trzeba. 22 lata w biznesie muzycznym, 9 dotąd wydanych albumów solowych, a dziesiąty już w drodze. Jeśli chcecie w piątek 10 maja poczuć się naprawdę dobrze, to polecam wybrać się do Soho i odpłynąć przy „Black Steel“. (Miz)
Azealia Banks

W 2011 roku dziennikarze New Musical Express umieścili tą młodą raperkę i wokalistkę z Harlemu na szczycie swojej „Cool List”. Lecz czy na pewno dla wszystkich Azealia Banks jest taka fajna? Patrząc na listę artystów o których zdarzyło jej się powiedzieć kilka mocnych słów, uwzględniającą szereg młodych wokalistek z Kreyshawn, Ritą Orą, Nicki Minaj i Angel Haze na czele, a nawet takie legendy jak The Stone Roses, można się domyślać, że obok sympatyków na pewno ma też pokaźne grono hejterów. Azealia dobrze wie jak używać internetu, tak by było o niej głośno i zazwyczaj dobrze na tym wychodzi. Dyskografia Banks nie jest jeszcze obszerna, do tej pory ukazała się jedynie bardzo dobra Epka „1991” i udany mikstejp „Fantasea”. W tym roku ma wyjść jej debiutancki longplay, lecz premiera jest cały czas przesuwana i chyba już sama Azealia nie wie kiedy chce go wydać. Muzyka Azealii to oczywiście świetne nawijki, często szybkie niczym karabin maszynowy, oraz dobre, mocno taneczne podkłady. Zdecydowanie szykuje się niezła impreza! (Michał)
Woodkid

Wybór Woodkid, czyli Yoana Lemione, francuskiego, kompozytora, piosenkarza, autora filmów i teledysków może niektórych zdziwić, gdyż trochę nie pasuje do reszty wykonawców. Organizatorzy postawili jednak na prezentowanie tego co w muzyce najciekawsze, i bardzo dobrze, że tak się stało. Mimo, że pierwszy długogrający album francuza miał premierę niespełna miesiąc temu, ciężko mi nazwać go debiutantem. Wdarł się do świadomości ludzi singlem „Iron”, który okazał się inspiracją zarówno dla ludzi mody i producentów gier, lecz co najważniejsze zdobyło uznanie krytyków i słuchaczy. W 2011 roku wydał pierwszą epkę „Iron”, a w marcu tego roku światło dzienne ujrzało „The Golden Age”. Muzyka Woodkid ma dwa oblicza: pierwsze, podniosłe, epickie, pełne szlachetnego patosu, reprezentowane przez takie utwory jak Iron, Stabat Mater czy Run Boy Run, oraz drugie, bardziej wyciszone, delikatne. Wyraźnie słychać je w „Brooklyn”, „Baltimore's Fireflies” czy „The Shore”. Na scenie możemy spodziewać się pełnej orkiestry, oraz efektownych wizualizacji. Ten koncert na pewno będzie ucztą dla zmysłów. (Michał)
Apparat

Podczas zeszłorocznej edycji, Warszawa świetnie bawiła się przy piosenkach elektronicznego duetu – Digitalism. Niektórzy mówią, że uratowali cały festiwal, który pozostawiał wiele do życzenia. Tu odwołano, tam przeniesiono i nie wiadomo było, co się dzieje. Jeszcze ten mróz, który naprawdę dokuczał wszystkim. Panowie z Niemiec jednak rozgrzali publiczność do czerwoności, pozostawiając miłe wspomnienia po wydarzeniu. W tym roku organizatorzy również postawili na niemiecki akcent, jednak w o wiele spokojniejszej wersji. Muzyka Saschy Ring czaruje, porusza, więc nie można go przegapić w maju. Szczególnie, że będzie to występ live promujący „Krieg Und Frieden“ – jeden z lepszych albumów wydanych w lutym. Jeśli ktoś jeszcze nie rozpoznaje tego muzyka, to powinien go kojarzyć z serialem Skins, gdzie utwór „Black Water“ stworzył taki nastrój, że spora ilość fanów wylała łzy, oglądając scenę z Richem tęskniącym za Grace. (Miz)
Miss Kittin

Miss Kittin, czyli pierwsza diva electroclashu znowu w akcji. Wiadomo, że taneczna elektronika to jej żywioł, a jej sety dj-skie cieszą się niezwykła popularnością i uznaniem. Na Freeformie zaprezentuje materiał z najnowszego, dwupłytowego albumu Calling From The Stars i będzie to premiera. Tym bardziej jesteśmy dumni, że artystka nas odwiedzi. (Tomek)
SebastiAn

Gdy myślę o Sebastianie, pochodzącym z Francji muzyku nagrywającym dla Ed Banger, w pierwszej chwili w mojej głowie pojawia się tylko jedno stwierdzenie: nienawidzę go. Bo wyobraźcie to sobie: Sebastian wydaje debiutancki krążek "Total" na chwilę przed występem na Sele w 2011, słuchacie go, łał, fajne. I oto jest, Selector, jego drugi dzień, patrzysz na La Roux grających na mainie, myśląc już tylko o tym, że za chwilę przeniesiesz się pod mały namiot na wyśmienitą wiksę. La Roux kończą, opuszczasz Cyan nie oglądając się za siebie. A w małym namiociku wita cię informacja na telebimie, że nie, Sebastian nie przyleciał, sorka.
Do dziś mu tego nie wybaczyłam.
Owszem, dotarł do Polski rok później, na Audioriver. Ciężko jednak wypowiadać mi się o koncercie, którego nie widziałam (bo +18 to wciąż jak dla mnie zbyt wysoki próg). SebastiAn odwiedzi nas jednak przy okazji Free Form Festival. Miejmy nadzieję, że tym razem się nie rozmyśli i jednak do Polski wpadnie. Jeśli tak, jestem pewna - swoim setem zdecydowanie zrehabilituje się w moich oczach. (Natalia)
Hudson Mohawke

Hudson Mohawke jest nadzwyczaj uzdolnionym DJ'em i producentem muzycznym. Muzyką zaczął się zajmować już w wieku lat piętnastu, a w wieku lat dwudziestu trzech nawiązał współpracę z wytwórnią Warp Records. Od tamtego momentu wydał album "Butter" - pełen skrzących się, kolorowych melodii, doprawionych głęboką warstwą brudu, brzydoty, zgrzytu i hałasu. Stworzył także kilka EP-ek oraz świetnych remixów, między innymi "Lady Luck" Jamiego Woon'a (naprawdę mocnego kopa dał tej piosence!), czy "White Noise" Disclosure (bardzo ładny utwór stał się w jego rękach raczej chaotyczny, ale trudno powiedzieć, że nieinteresujący). Hudson jest także połową głośnego ostatnimi czasy duetu TNGHT, których utwory są naprawdę potężną imprezową bombą. Taki też pewnie będzie jego występ. Także jeśli nie boicie się dość mocnego, eksperymentalnego i nowatorskiego brzmienia, bo jego utwory z całą pewnością nie są lekkie i proste do słuchania, to lećcie go zobaczyć. Będzie moc. (Kasia)
The Toxic Avenger

Francja będzie miała na festiwalu całkiem niezłą reprezentację. Jednak co się dziwić, gdy Free Form to festiwal ukierunkowany głównie na brzmienia elektroniczne, a powszechnie wiadomo, że Francja elektoniką stoi. Dlatego też w Soho zobaczymy Miss Kittin, Woodkida i SebastiAna. Trójkolorowy zespół uzupełniał będzie też The Toxic Avenger, czyli DJ i producent muzyczny, Simon Delacroix. Świat usłyszał o nim dzięki singlowi „Superheroes” z 2007, który pozwolił mu na podpisanie kontraktu z wytwórnią iheartcomix. Swój pierwszy studyjny album ANGST wydał w 2011 roku, a w międzyczasie popełnił kilka remiksów między innymi dla Ladytron, Late Of The Pier czy The Beach Boys. Stylistycznie wpisuje się w gatunek electro-house i dance-punk. Swoją muzykę opiera na brzmieniu syntezatorów i mocnym basie. Propozycja zdecydowanie imprezowa. Kto wie, czy to nie on zrobi najlepszą wiksę na festiwalu? Ja już nie mogę się doczekać. (Michał)
Parachute Youth

Parachute Youth to bardzo młody duet z Australii, który objawił się rok temu EP-ką "Can't Get Better Than This". Tytułowy utwór to porywająca do tańca, skoczna, strasznie melodyjna elektronika. Świeżość i beztroska przemawiająca z piosenki zapewniła zespołowi miejsce na wielu listach przebojów. To synthpop spod tego samego znaku co Cut Copy, którymi z resztą się inspirują, albo naszych rodzimych Kamp. Niedawno ukazał się również singiel zespołu "Count To Ten", podobnie elektryzujący i przyjemny dla ucha. Warto sprawdzić. I pomimo, iż ich muzyczny dorobek jak na razie na tym się zamyka, warto na nich uważać i zobaczyć ich show na Free Formie, bo to może być naprawdę niezły koncert. (Kasia)
Kate Boy

Ciekawa kooperacja: Australijka Kate Akhurst wraz z trzema szwedzkimi muzykami - Hampusem Nordgrenem Hemlinem, Oskarem Sikowem Engstromem i Markusem Dextegenem tworzą dźwięki nawiązujące do skandynawskich tradycji w duchu The Kinfe czy Robyn. Na koncie udana epka Northen Lights, czekamy na więcej. (Tomek)
Novika

To już w zasadzie legenda polskiej sceny klubowej, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Przez lata poszukuje i eksperymentuje z różnymi odmianami elektroniki przeznaczonej na parkiet. Możemy się po niej spodziewać zarówno trip-hopowego plumkania, jak i zadziornych beatów. Na Freeformie będzie promowała swój najnowszy longplay zatytułowany "Heart Times". (Tomek)
Fox

Fox – czyli całkiem ogarnięty polski producent muzyki elektronicznej. Najbardziej znany ze swojego debiutanckiego krążka "Fox Box", na którym gościnnie pojawili się m.in. Sqbass, Novika czy Marsija. Na warszawskim festiwalu będzie jednak promował drugi album, zatytułowany po prostu "Fox". Powinno być tanecznie, energetycznie, ale i chillout’owo. (Tomek)
Fair Weather Friends

Ponoć widziałam ich na Coke 2012, ale nie pamiętam, którym dokładnie młodym polskim zespołem byli - za często opuszczałam mniejszą scenę, żeby zapamiętać, czym podpadli mi ci początkujący w świecie polskiego szołbiznesu muzycy. Wiadomo jednak, że ciężko było uwolnić się od "Fortune Player", które rozbrzmiewało przy każdej okazji na tym festiwalu, będąc oficjalnym hymnem ubiegłorocznej edycji. W pełni świadomie ich koncert zobaczyłam dopiero w styczniu tego roku, podczas gdy supportowali Kamp!. Wiadomo, jak dla mnie nie ma lepszej rekomendacji. A gdy okazało się, że wydają EPkę w Brennnessel, to coś musi być na rzeczy. Jak dla mnie to zespół, który albo się kocha, albo nienawidzi - kwestie sporne to oryginalny wokal, specyfika zachowania na scenie i to, czy swoim retro elektro wnoszą coś jeszcze, czy zapominamy o innowacyjności i dajemy porwać się zabawie, przy czym nie twierdzę, że sama jestem "na tak". Ale co by nie mówić, nie ma chyba lepszego zespołu, który będzie grał dla garstki zebranej w Soho o zdecydowanie zbyt wczesnej porze. (Natalia)
The &

Kolejni reprezentanci Polski na Freeformie. The & łączą electro z brzmieniami z pogranicza r’n’b i soul’u. No i warto zaznaczyć, że również warstwa wizualna odgrywa bardzo ważną rolę na koncertach. Będzie okazja przekonać się jak to wszystko wygląda, a jeśli nie wiecie jak brzmią, sprawdźcie ich epkę Black, którą można zgarnąć za darmola. (Tomek)
Info w pigułce:
Kiedy: 10 - 11 maja 2013
Gdzie: Soho Factory, Warszawa
Bilety: 170 zł do 16 kwietnia - później 190 zł (karnet) / 120 zł (do 1 maja) - później 140 zł (bilet jednodniowy)
FreeFormFestival: www / twitter / last.fm / youtube / facebook / organizator