Są pewne tematy, których lepiej przy mnie nie poruszać. Jeżeli nie chcecie, abym zalała Was potwornie chaotyczną paplaniną, której większość stanowić będą same superlatywy, nie pytajcie mnie, czy warto jechać na Off Festival.
Jeżeli idzie o ten katowicki event, jestem bezbronna - niezależnie od lineupu, warunków pogodowych, otaczających mnie ludzi czy samopoczucia, każdą z edycji, na których miałam przyjemność być, wspominam niezwykle gorąco.
A na Offa jeżdżę od 2010 roku, czyli odkąd wydarzenie przeniosło się z Mysłowic do Katowic. Pamiętam jeszcze, jak w 2009 roku Artur Rojek, organizator festiwalu, przedstawiał podczas jednej z audycji w Trójce kolejnych artystów, którzy na nim zagrają. Pamiętam, że bardzo chciałam jechać. Miałam w sobie za mało samozaparcia, aby wybłagać u rodziców zgodę na to, aby mnie zawieźli. Miałam dopiero 14 lat, to nie było takie proste.
Ale ostatecznie moją przygodę z Offem rozpoczęłam rok później. I jest to chyba jedna z najpiękniejszych w moim życiu. Tym samym, dotychczas Dolinę Trzech Stawów odwiedziłam już trzykrotnie. I choć ostatnio wracałam z niej do domu niezwykle... zawiedziona? Po przeanalizowaniu wszystkiego doszłam do wniosku, że to ze mną jest coś nie tak i powróciłam do spokojnego uwielbiania tego festiwalu. Bo jest za co. Off to trzy (bądź cztery, choć ja skłaniam się ku tej krótszej opcji) dni czystej magii, lepszego świata, gdzie otaczają cię ludzie mili, pomocni, wyluzowani i szczęśliwi, gdzie w tłumie możesz spotkać swoich ulubionych artystów, którzy chętnie utną sobie z tobą pogawędkę, gdzie nie trzeba czatować sześć godzin przed koncertem twojego ulubionego zespołu pod barierką aby się do niej dopchać, wystarczy przyjść pół godziny szybciej, a resztę czasu poświęcić na picie fritz-koli. To okropny skwar o piętnastej po południu i przenikliwe zimno o trzeciej nad ranem. To siniaki. Totalne wycieńczenie. I jeszcze ta górka, pod którą trzeba podchodzić każdego dnia, aby wydostać się z terenu festiwalu.
Oraz, oczywiście, najlepsza muzyczna selekcja wykonawców. Osiemdziesiąt w trzy dni? Czemu nie. Na Offie zawsze znajdzie się jakiś koncert godny zobaczenia. W końcu wybiera je jedno z najlepszych par alternatywnych uszu w Polsce. I zawsze można się spierać, że line-up mógł był lepszy, a Miko Ziółkowski zakosił paru dobrych artystów, którzy spokojnie mogliby zagrać w Kato. Ale nie warto. Proszę się zrelaksować, nastawić pozytywnie, naładować baterie, otworzyć umysł, otworzyć się na muzykę. Nie ma lepszej okazji, aby to zrobić.
Myślę, że tegoroczny Off będzie jednym z najlepszych. Jeszcze nigdy nie zapowiadało się na to, że spotkam tam aż tak wielu cudownych znajomych. A poza tym, Off spełnia marzenia, bo nawet nie wyobrażacie sobie, jak długo czekałam na My Bloody Valentine. No i kompletnie nie spodziewałam się, że dostanę jeszcze Deerhunter. I kilkunastu innych świetnych wykonawców, dzięki którym moje życie stanie się lepsze.
Ktoś może, po przeczytaniu tekstu powyżej, pomyśleć sobie, że to nienormalne, przywiązywać tak dużą wagę do jakiegoś zwyczajnego wydarzenia muzycznego. Ale jeżeli tak pomyśli, to znaczy, że nie był na Offie. Jeżeli na nim nie byłeś - zapraszam. To będzie najlepszy wakacyjny piknik w Twoim życiu. I nie każ mi dłużej Cię przekonywać, bo obawiam się, że i tak zagłębiam się już w zbyt daleko idące słowa i zbyt niebezpieczne rejony. Off = magia. Tyle wystarczy. (Natalia)
Przeczytaj, kto zagra na Offie i dlaczego warto (bądź nie) wybrać się na dany występ:
OFF Festival
02 - 04 sierpnia 2013 (+ before party - 01 sierpnia)
Dolina Trzech Stawów, Katowice
Karnety 3-dniowe: 190 zł
Karnety 3-dniowe z polem namiotowym: 230 zł
Karnety 4-dniowe (uprawniające do wejścia na before party): wyprzedane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz