Cloud Nothings
Amerykanie przeszli niesamowitą drogę od nagrywanego w piwnicy pop-punku do dojrzałego rockowego grania. Dziennikarze rozpływali się nad trzecim albumem grupy, Attack On Memory i zdecydowanie jest ich za co chwalić. Proste, chwytliwe riffy i melodie, ciekawe podejście do pisania piosenek i jeden z najlepszych singli zeszłego roku, "No Future/No Past". Dlatego też nie dziwi fakt, że to właśnie Attack On Memory został pierwszą płytą wyróżnioną jak Best New Music w 2012. Nie mogło ich zabraknąć na tej edycji katowickiego festiwalu. (Michał)
Wodecki (<3) with Mitch & Mitch
Zbigniew Wodecki + Mitch & Mitch = najlepszy gig festu, zamach, apokalipsa i totalny roz****dol. A tak na poważnie, to nie ma się co śmiać. Serio. Sprawdziłem swojego lasta i okazało się, że kultowy debiut Zbiga słuchałem ostatnio w 2011 roku. Ale tylko przez last.fm, bo tak naprawdę sięgałem do niego znacznie częściej. Teraz dopiero się zrobiło śmiesznie, prawda? Nie no, słuchajcie: jeśli Wodecki kojarzy się Wam wyłącznie ze szlagierem o pszczółce Mai (szkoda, że nie nagrał follow-upa: Pszczółka M.I.A.) i występom w jednym z naszym programów typu talent-show (tu mogę coś kręcić, choć pamiętam, że gdzieś się pojawił), to jesteście dość daleko w… tyle. Sięgnijcie mili drodzy po wydany w 1976 debiut „Zbigniew Wodecki” i rozkoszujcie się tymi kunsztownymi tune’ami. Już opener „Rzuć to wszystko co złe” bezpardonowo „wali po ryju”. Ogarnijcie „Dziewczynę z konwaliami” z Alibabkami na featuringu i ikoniczną pieść „Posłuchaj mnie spokojnie”. Chcemy czy nie, pan Zbigniew był wtedy polskim Burtem Bacharachiem. Więc pytam już tylko retorycznie – SŁABO? A o Mitchach to nawet nie mam co pisać – wiadomo, najlepszy skład w Polsce, w świecie, galaktyce… (Tomek)
The Smashing Pumpkins
Billy Corgan zawsze miał ten problem, że musiał rywalizować o grunge’ową palmę pierwszeństwa z takim bandami jak Pearl Jam czy Nirvana, i to zwykle nie kończyło się dla niego dobrze. Ale co by nie mówić, Dynie (jakże głupio to brzmi, ale cóż można zrobić…) kilka petard w dyskografii mają, a nawet i całe albumy wciąż lśnią i starzeją się godnie. Każdy, kto żył w latach 90-tych powinien znać takie klasyki jak „Siamese Dream” czy „Mellon Collie And The Infinite Sadness”, bo to zwyczajnie kozackie krążki, po dziś dzień wyrywające z butów i urywające pewną część ciała. Później bywało różnie, Billy dokonywał przetasować w kadrze bandu i wszystko trochę się posypało, ale całkiem niedawno Smashing Pumpkins mocno się ogarnęli i nagrali całkiem porządny krążek „Oceania” i ruszyli w trasę. Fajnie, że wbiją do nas, bo w sumie zawsze chciałem sprawdzić ich na żywo. A co z Wami? Myślę, że Wy też wpadniecie, żeby posłuchać i pooglądać jak Dynie (…) wymiatają w Dolinie Trzech Stawów. (Tomek)
Woods
Woods z całą pewnością nie są muzycznymi nowicjuszami. W zeszłym roku wydali swój ósmy album "Bend Beyond". Znalazło się na nim wiele dobrych kawałków, jak właśnie utwór tytułowy, będący nieco spokojnym, ogniskowym graniem, zwieńczonym długą i przejmującą solówką, czy świetne "Size Meets the Sound", w którym widoczne są zarówno folkowe, jak i psychodeliczne zamiłowania grupy, z wpływami lo-fi. Mimo sporej puli interesujących pomysłów na swoją twórczość i umiejętności tworzenia muzyki sprawiającej wrażenie przestrzennej i wielowarstwowej (patrz: "Give your light off"), zespół trzyma się raczej sceny undergroundowej. To dobrze, że na OFFie będzie możliwość szerszego poznania ich twórczości. (Kasia)
Blondes
Blondes, czyli Sam Haar i Zach Steinman, to amerykański duet tworzący taneczną muzykę elektroniczną. Poznali się na Oberlin College w Ohio, jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów muzycznych i wtedy nawiązali ze sobą współpracę. Zaczęli od wrzucania utworów na MySpace, potem wydali EPkę, aż w końcu w zeszłym roku zadebiutowali pełnym albumem, który zebrał głównie pozytywne oceny. Szczerze, to ja poznałam ich dopiero niedawno, po ogłoszeniu ich występu na OFF Fesivalu i utwory grupy wydały mi się dobre, ale średnio wciągające, czy zaskakujące i zdecydowanie za długie. Jednakże już słuchając ich w domowym zaciszu, można wyczuć, że niektóre z tych piosenek, mogą mieć naprawdę duży potencjał do tego, żeby brzmieć dobrze na żywo. Może delikatnie i powoli rozwijające się "Water"? Albo energetyzujące "Lover"? Kto wie? (Kasia)
Mikal Cronin
Ten Amerykanin wystąpił już raz na off festiwalu jako członek zespołu Ty Segalla. Na koncie ma dwa solowe albummy, imienny debiut i niedawno wydany MCII, na którym porzuca psychodeliczne przestery na rzecz pogodnego indie grania i jest to zmiana na lepsze. Mikal Cronin jest gwarantem pozytywnej energii i dobrego humoru. Podczas jego koncertu poczujemy słońce, nawet jeżeli pogoda będzie zupełnie inna. (Michał)
Nite Jewel and the Peanut Butter Wolf
Nie będę ukrywał, że Ramona Gonzalez należy do moich ulubionych artystek, więc jej występ będzie dla mnie osobiście jakimś tam wydarzeniem. Zresztą pewnie nie tylko dla mnie, bo Nite Jewel wraz z Peanut Butter Wolf odegra w Katowicach album „Computer World” Kraftwerka w całości! Nieźle, c’nie? Kraftwerkowy klasyk w wersji quasi-chillwave’owej z domieszką hip-hopu czy coś koło tego, to może być strzał w dziesiątkę. Doprawdy nie wiem jak to zabrzmi i nawet nie zamierzam szukać gdzieś w Internecie filmików z występem, bo zwyczajnie chcę, żeby mnie ten projekt zaskoczył. I spodziewam się oczywiście zaskoczenia pozytywnego. To będzie chyba najbardziej pokręcony występ, a zatem lepszej rekomendacji nie trzeba. (Tomek)
AlunaGeorge
AlunaGeorge- ten damsko-męski duet z Londynu Od czasu debiutanckiego singla “Analyser” konsekwentnie pisze chwytliwe piosenki z pogranicza elektroniki i r’n’b. Delikatny, dziewczęcy głos Aluny świetnie wpółgra z wyraźną, lecz nienachalną elektroniką generowaną przez George’a.
nieregularny rytm, świetnie stosowane sample i przede wszystkim chwytliwe melodie, te wszystkie elementy składają się na to, że to właśnie oni nagrywali najfajniejsze popowe piosenki w zeszłym roku. Brytyjczycy wydali świetną, trzy-utworową epkę You Know You Like It i świetnie przyjęte single :Your Drums, Your Love” i “Watching Over You”. Duet otrzymał spory rozgłos w największych portalach muzycznych, z NME i Pitchforkiem na czele. Ósmego lipca ukaże się ich debiutancka płyta, Body Music, która jest jednym z najbardziej wyczekiwanych albumów tego roku. AlunaGeorge mają potencjał obok którego ciężko przejść, dlatego z chęcią pojawię się pod offową sceną podczas ich koncertu. (Michał)
Laurel Halo
To już w sumie taka gwiazda eksperymentalnej elektroniki. W końcu płyta roku w The Wire coś znaczy, co nie? Artystka porusza się po takich bajkach jak minimalistyczna, krucha elektronika, doprawiony abstrakcyjnymi spięciami ambient, czy post-dubowy taniec w mroku. Przyznać trzeba, że jest to muzyka wymagająca skupienia i wtopienia całościowo w jej strukturę, ale odnalezienie się w nie daje niesamowitą satysfakcję. Mam nadzieję, że na żywo będzie się ta eklektyczna mieszanka prezentowała jeszcze lepiej niż na longplayach, choć mam świadomość, że nie będzie to łatwe. Na pewno nie omieszkam zajrzeć na występ Laurel Halo, bo po prostu jestem bardzo ciekaw jak to wszystko poukłada i wygeneruje i czy postawi na bardziej taneczne kawałki czy jednak będzie trzymała się skomplikowanych form. Zobaczymy, pewne jest to, że zobaczymy interesujący show. (Tomek)
The Haxan Cloak
Niby nowinka, świeżynka, a tak naprawdę ukrywający się za nazwą Haxan Cloak londyńczyk Bobby Krlic wypuścił w tym roku już drugi album, a nie jak chcą niektórzy debiut. Stworzony przezeń krążek „Excavation” to niesamowicie klimatyczna podróż po meandrach płynnego, a zarazem gęstego, owianego ciemnym jak smoła mrokiem, dubowo-basowego techno zmieszanego z IDM-em. Może się (przynajmniej fakturowo) kojarzyć z mistrzami takiej estetyki, czyli z Demdike Stare bądź z podziemnym dubstepem Buriala. Nie wiem jak Wy, ale ja w sumie bardzo lubię słuchać takiej muzyki na żywo, a jeśli jeszcze będzie nocna pora i publika dopisze, to naprawdę można się spodziewać niesamowitego performance’u. Bo najfajniejsze jest to, że niby wiem czego się spodziewać, ale… nie wiem czego się spodziewać. To będzie na bank jeden z najbardziej odjechanych, odrealnionych gigów na Offie. Musicie tam być, i nie ma, że nie lubię takiej muzyki! Resident Advisor się jara. I ja też. (Tomek)
Zagrają również: Dope Body, Buke and Gase, Guardian Alien, Schackleton, The Soft Moon, Girls Against Boys, The Pop Group, Teenagers, Drekoty, Uncle Acid and the Deadbeats, 1926, Hokei, Fuka Lata, Magnificent Muttley, Stara Rzeka, Hera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz