Bieg przez płyty #1

Wrzesień to czas, którego chyba żadna uczennica i żaden uczeń nie lubią. Żegnajcie długie ciepłe noce, żegnajcie śniadania o 15 godzinie, żegnaj wolny czasie od szkoły i nauki. Dlatego, aby jakoś pomóc wam dobrze znaleźć się w tej sytuacji nie do pozazdroszczenia, przedstawię wam subiektywną listę (50) interesujących płyt, które ukażą się (lub już się ukazały) jeszcze w tym roku. Do każdej pozycji dołączam krótki opis, żeby jakoś przybliżyć wam dane wydawnictwo. Mam nadzieje, że zawartość tej listy pomoże wam w walce z funkcjami trygonometrycznymi, wypracowaniami, układem okresowym pierwiastków, zapamiętywaniem dat, słówek i wielu, wielu innych rzeczy. Zatem startujemy.
PS. Nie ma siły, aby pojawiły się tu wszystkie ciekawe płyty, bo na bank o jakiejś zapomniałem, albo pominąłem. Więc jeśli macie ochotę, dodawajcie swoje propozycje w komentarzach.

...And You Will Know Us By The Trail Of Dead: Lost Songs
Formacja z Austin raczej już nie przebije swojego arcydzieła "Sources Tags & Codes", jednak wciąż nagrywa fajne kawałki oscylujące gdzieś między prog-rockiem i metalem. Całość została nagrana w Hanoverze, a wydawnictwo promowane jest przez antywojenny singiel "Up To Infinity". Cóż, poprzednia płyta z 2011 roku była naprawdę udana, liczę zatem przynajmniej na powtórkę.

Animal Collective: Centipede Hz
Ciekawe, czy uda im się powtórzyć sukces poprzedniego krążka? Ci, którzy już go słyszeli (po przez udostępniony stream pod koniec sierpnia), wiedzą, że to już nie będzie taki przystępny i popowy AM jak z ostatniej płyty. Brzmi to jak jakiś maksymalistyczny trip. Merriweather meets Strawberry Jam?

A$AP Rocky: LongLiveA$AP
Kolejny raper, który wreszcie wyda swój debiutancki, studyjny album. Za produkcję płyty odpowiedzialni są m.in. Hit-Boy (wyprodukował zapowiadający singiel "Goldie"), Soufein3000 i oczywiście Clams Casino. Rocky jest jedną z największych nadziei współczesnej rap-gry, stąd też czekam na "LongLiveA$AP", bo to może być jedno z najlepszych hip-hopowych (i nie tylko) wydawnictw tego roku.

David Byrne & St. Vincent: Love This Giant
Były lider Talking Heads chyba lubi pracę w duetach. Niedawno wydał płytę z Brianem Eno (już drugą, pierwszym efektem współpracy obu panów był świetny album "My Life In The Bush Of Ghosts"), teraz przyszedł czas na wspólny projekt z Annie Clark. Szykuje się album wypełniony po brzegi gustownym popem. Nie przegapcie!

John Cale: Shifty Adventures In Nookie Wood
Właściwie ciężko powiedzieć, co znajdzie się na nowym krążku sygnowanym nazwiskiem legendarnego kompozytora i byłego Velveta. Bardzo możliwe, że to będzie eksperymentalny rock, ale co w takim razie robi tu Danger Mouse, który pojawia się gościnnie w pierwszym tracku? Intrygujące, trzeba się temu przyjrzeć.

Calexico: Algiers
Zainspirowany Nowym Orleanem, najnowszy album Calexico, to ich pierwsza płyta w obecnej muzycznej dekadzie. Singiel "Para" zapowiada płytę rześką i zwiewną, czyli po prostu płytę w stylu bandu z Arizony. Szkoda tylko, że nie ukazała się wtedy, gdy za oknem było lato, ale w jesienne wieczory chyba też się sprawdzi.

Cat Power: Sun
Już cztery lata minęły od przepełnionego coverami "Jukebox" i sześć od pełnoprawnego longplaya "The Greatest". Singiel zwiastuje bardzo ciekawą płytę z domieszką elektroniki (materiał za darmo zmiksował Phillip Zdar, znany z formacji Cassius). Dodatkowo gościnnie pojawi się Iggy Pop, więc będzie się działo.

Clinic: Free Reign
Niby band z Liverpoolu nigdy nie przeskoczył swojego debiutanckiego krążka "Interial Wrangler", to jednak każdy kolejny nowy materiał jest całkiem porządny. Tegoroczny album ma być mocno psychodeliczny (co zdradza już sampler płyty) i eklektyczny. Za miks odpowiada Daniel Lopatin AKA Oneohtrix Point Never, co zapewnia moc atrakcji.

Converge: All We Love We Leave Behind
Czym byłoby życie bez odrobiny post-hardcoru? Najnowszy album Converge ma być podobno bardzo osobisty, a przez to jeszcze cięższy. Członkowie grupy zapowiadają, że to będzie coś, co zmiażdży słuchacza. Znając ich poprzednie trudno im zaprzeczyć. Zatem szykujmy się na miazgę.

Daphni: Jiaolong
Dan Snaith, znany również jako Manitoba, a przede wszystkim jako Caribou powołuje do życia kolejny projekt. Jako Daphni nagrywa muzykę elektroniczną, ale mającą nieco więcej groove'u, jeśli porównamy ją z poprzednimi wcieleniami Kanadyjczyka. Zapowiadające single (choćby "Ye Ye") są spoko, więc pozostaje tylko czekać.

Deerhoof: Breakup Song
Nie chce się wierzyć, ale tegoroczny album będzie już dwunastym w dyskografii formacji z San Francisco! Singiel zwiastujący płytę, "The Trouble With Candyhands" udowadnia, że zespół jest w formie i szykuje dla słuchaczy kolejną dawkę pokręconego noise-popu. Oby tylko się nie rozpadli, jak sugeruje tytuł krążka.

Dinosaur Jr.: I Bet On Sky
Dla takich gigantów indie-rocka zawszę znajdę czas. Wszystkie albumy, które formacja nagrało po reaktywacji są godne uwagi. Singiel "Watch The Corners" również. A więc wszystko wskazuje na to, że dostaniemy kolejny mocny album od Dino Jr.

Bob Dylan: Tempest
Podczas gdy artyści i producenci zastanawiają się co zrobić, żeby ich brzmienie było oryginalne i nietypowe, zupełnie niepostrzeżenie jedna z największych legend w dziejach muzyki, Bob Dylan wydaje 35-y album w dyskografii. Wstyd nie sprawdzić.

Efterklang: Piramida
Duńczycy postanowili nagrać najnowszy album w opuszczonym rosyjskim mieście Piramida. Taki koncept sprawi, że zarejestrowane utwory będą jeszcze brzmiały jeszcze bardziej introwertycznie i emocjonalnie. Coś mi się wydaje, że to będzie jeden z moich ulubionych soundtracków do zasypiania podczas jesiennych i zimowych nocy.

The Flaming Lips: The Terror
Formacja Wayne'a Coyne'a nie zwalnia tempa. Po tegorocznym eksperymentalnym albumie, na którym roiło się od alternatywnych (i nie tylko) gwiazd, czas wreszcie na pełnoprawnego następcę "Embrionica". Kto jak kto, ale oni mogą nagrać płytę, która rozniesie resztę stawki w pył. Tylko czy jeszcze ich stać? Mam nadzieję, że tak.

Flying Lotus: Until The Quiet Comes
Każdy fan elektroniki i glitch-hopu czeka na następny ruch ze strony Fly Lo. Na nowym albumie znajdziemy masę gości wśród których są m.in. Thom Yorke, Johnny Greenwood, Thundercat czy Erykah Badu. Ta ostatnia pojawiła się w singlu "See Thru To U", który promuje długograja. Nie ma co, FL trzyma fason i powinien kolejny raz trafić w punkt.

Nelly Furtado: The Spirit Indestructible
Po sześciu latach wreszcie dostaniemy album Nelly, na którym śpiewa po angielsku. Za produkcję krążka nie odpowiada już Timbaland, za to w na liście producentów przewija się gdzieś Tiesto (!). Singiel "Big Hoops (Bigger is Better)" brzmi jak marna portugalska odpowiedź na M.I.A., ale to jeszcze nic nie znaczy. Poczekajmy na cały album.

Grizzly Bear: Shields
Czas na długo oczekiwany follow-up "Veckatemist". Po dwóch singlach promujących "Shields" wiadomo, że koniec ze słodkimi i urokliwymi melodiami. Zespół znowu postanowił grać dość trudną i wykoncypowaną muzykę, w której znajdziemy piękno, skryte gdzieś w gąszczu gitarowych struktur. Macie ochotę je odnaleźć?

The Hood Internet: FEAT
Producentowi z Chicago znudziły się już mash-upy i wreszcie postanowił nagrać pierwszy studyjny album, wypełniony zupełnie nową, oryginalną muzyką. Tytuł płyty nie jest przypadkowy. W każdym z dziesięciu utworów pojawia się gość (lub goście). Są to m.in. AC Newman, Class Actress czy Millionyoung. To może być ciekawa rzecz.

How To Dress Well: Total Loss
Tom Krell wreszcie wydaje sofomora. Krytycy docenili jego debiut "Love Remains" za bardzo udany amalgamat popu, r'n'b, soulu, chillwave'u, witch house'u w lo-fi'owej produkcji. Czym tym razem Tom nas zaskoczy, a jeśli tak, to czy pozytywnie? Życzę jemu i sobie, żeby tak się stało.

Jens Lekman: I Know What Love Isn't
Po pięciu latach wreszcie ten szwedzki bard powraca z nowym materiałem. Tym razem Jens ma złamane serce, i całą płytę poświęci opowiadając o swoim stanie duszy. Dlatego będzie mniej żartów, a więcej powagi i elegancji. Właśnie taki jest "Erika America", zapowiadający album. Jak będą brzmiały pozostałe piosenki, dowiemy się już niebawem.

Carly Rae Jespen: Kiss
Nie mówcie, że nie jesteście ciekawi, jak będzie brzmiał drugi studyjny krążek Carly. To może być naprawdę ciekawa i zaskakująca płyta z fajnymi, popowymi kawałkami ("Call Me Maybe" to dowód na to, że nie zmyślam). Może nie mam jakiś wygórowanych nadziei związanych z "Kiss", jednak wyczekuję. Serio.

Wiz Khalifa: O.N.I.F.C.
Po albumie nagranym wspólnie ze Snoopem (wtedy jeszcze Doggiem) Wiz Khalifa wraca z drugim albumem w mainstreamie. Singiel "Work Hard, Play Hard" pokazuje, że materiał będzie bardzo melodyjny i pełen refrenów. Gościnnie rapera wspomogą Pharell, Curren$y czy The Weekend. Aha, i sprawdźcie okładkę, totalny kozak.

Kendrick Lamar: good kid, m.A.A.d city
Na ten studyjny debiut czekają wszyscy, którzy pragną i łakną dobrego rapu z zachodniego wybrzeża. Lamar jest mocnym zawodnikiem, co udowodnił już niezależnym krążkiem "Section.80". A i featuringi ma całkiem kozackie, bo obok Dr. Dre czy Schoolboya Q pojawi się Lady Gaga. Musicie to sprawdzić!

Ryan Leslie: Les Is More
Ryan to producent współczesnego r'n'b, który wyprodukował w całości debiut Cassie. Wraca po trzech latach z nowym krążkiem, ale uwaga, Ryan chce wydać nowy materiał w formie mobilnej aplikacji (ostatnio podobnie postąpiła np. Björk). Oby tylko za bardzo nie skupiał się na formie, bo jednak to muzyka jest najważniejsza.

Lindstrøm: Smalhans
Dwa albumy w ciągu roku? Czemu nie. Ostatni album to dla mnie raczej zawód, więc liczę na to, że Norweg powróci z klasą i udowodni, że taneczna elektronika to jego poletko. Na razie jego miejsce zajął inny norweski producent, Todd Terje (który notabene zmiksował "Smalhans"). W tej chwili Todd prowadzi 1:0. Czy Lindstrøm doprowadzi do remisu?

Loco Star: Shelter
Bardzo przyjemnie patrzy się na okładkę tej płyty. Pośród warstwy kamyków, porozrzucane zostały kolorowe klocki. Jeśli taki koloryt będzie miała kolejna płyta Loco Star, to jestem kupiony. Tytułowy singiel brzmi jak wczesny Four Tet w popowje mgiełce. Fajnie, że od jakiegoś czasu w Polsce powstają rzeczy, które śmiało mogą konkurować z zagranicznymi produkcjami.

M.I.A.: Matangi
Po totalnie słabej "Mayi" wreszcie nadarza się okazja, aby się zrehabilitować. I chyba to się uda, bo zapowiadający album singiel "Bad Girls" to mocna rzecz. Czy uda jej się nagrać płytę na miarę debiutu czy "Kali"? Trzymam za to kciuki.

Marcin Masecki: Die Kunst Der Fuge
Jeśli Marcin Masecki macza w czymś palce, to zawsze jest to warte uwagi. A jeśli bierze się za twórczość mistrza baroku, Bacha, i w dodatku rejestruje jego słynne, niedokończone dzieło na dyktafon (sic!) – trzeba sprawdzić koniecznie.

Michael Mayer: Mantasy
Jeden z szefów słynnej wytwórni Kompakt, znakomity DJ, autor świetnego miksu "Immer" zapowiedział swój drugi studyjny album. Inspiracjami przy nagrywaniu "Mantasy" były m.in. filmowe soundtracki, które w połączeniu z wysmakowanym techno Niemca mogą dać naprawdę ciekawy efekt. Dopisuję do swojej listy życzeń.

MellowHype: Numbers
Kolejny projekt ze stajni Odd Future wypuszcza longplaya. To będzie ich debiut w dużej wytwórni, więc prawdopodobnie znajdą się na nim same sztosy i jointy. Tyler, The Internet czy Frank nieźle zatrzęśli około hip-hopowym podwórkiem swoimi debiutami. Czy albumowi "Numbers" również uda się ta sztuka?

Menomena: Moms
Ostatnia płyta Menomeny "Mines" nie była zbyt udana. Ale mając w pamięci ich znakomity debiut "I Am The Fun Blame Monster!", nie potrafię ich zupełnie skreślić. "Moms" będzie albumem zahaczającym o tematykę wchodzenia w dorosłość i emocji związanych z tym zjawiskiem. Liczę na to, że Justin i Danny nagrają dobry album.

Maria Minerva: Will Happiness Find Me?
To będzie już trzeci album Marii. Z ujawnionego jak dotąd fragmentu "The Sound" wynika, że materiał będzie nieco żwawszy i bardziej dynamiczny. Oczywiście wciąż obecny jest charakterystyczny klimat, znany z poprzednich piosenek artystki. Dla fanów Nite Jewel i nie tylko.

Mount Eerie: Ocean Roar
Phil Elverum w tym roku się nie oszczędza. Pisałem już na naszym blogu o jego tegorocznej płycie "Clear Moon", tymczasem gotowy jest już follow-up. Materiał ma być cięższy, trudniejszy i bardziej melancholijny od poprzedniej płyty. Ale przecież właśnie za te cechy wielbi się to, co robi Phil z zespołem, ciężko nawet nazwać to muzyką.

Muchy: Chcecicospowiedziec
Ciekaw jestem jaka będzie ta kolejna płyta Much. W składzie nie ma Piotrka Maciejewskiego, który był jednym z liderów formacji. Mimo to singiel "Nie przeszkadzaj mi, bo tańczę" jest całkiem niezły i zachęca do zapoznania się z całością płyty. Powinno być w dechę.

No Doubt: Push And Shove
Długo czekaliśmy (11 lat!) na powrót zespołu Gwen Stefani, i wreszcie się doczekamy. Pierwszy singiel, "Settle Down" wcale nie zapowiada rocksistowskiego krążka. Wręcz przeciwnie, raczej lekki i przyjemny dla ucha pop. Z atrakcji mamy gościnny występ Major Lazer, którzy prawdopodobnie maczali również palce w produkcji. Zapowiada się udany powrót.

Yoko Ono With Thurston Moore & Kim Gordon: YOKOKIMTHURSTON
Muszę coś pisać? Coś dodawać? Zachecać?

Pet Shop Boys: Elysium
Angielscy mistrzowie synth-popu ani myślą o przejściu na emeryturę. Album zapowiada delikatna, baśniowa ballada "Invisible", która przywodzi na myśl dokonania francuskiego duetu Air. W podobnej tonacji jest drugi singiel, "Winner". Szykuje się zatem stonowany album na modłę "Behavior", i szczerze mówiąc, bardzo mnie to cieszy.

Pezet: Radio Pezet: Produkcja Sidney Polak
Jeden z najlepszych raperów w kraju wreszcie ukończył pracę nad najnowszą płytą. Zainspirowany współczesną dubową i dubstepową sceną krążek może totalnie zaskoczyć jego dotychczasowych fanów. Rzadko słucham radia ostatnimi czasy, ale takiego radia posłucham z zaciekawieniem. I mam nadzieję, że nieszybko zmienię stację.

Pinback: Information Retrieved
Trochę indie-rocka z San Diego nie zaszkodzi. Pinback wracają po pięciu latach z nowym krążkiem. Pierwszy ujawniony kawałek "Proceed To Memory" zapowiada bardzo porządny album. Warto posłuchać tego zespołu i ich nowej płyty, bo nie jest za dobrze, jeśli chodzi o współczesne gitarowe granie.

Ringo Deathstarr: The Rip
Jeśli lubicie shoegaze z okresu "Isn't Anything", to powinniście sprawdzić nadchodzącą, drugą już płytę formacji z Texasu. Ich debiut "Colour Trip" całkiem nieźle namieszał w zeszłorocznych podsumowaniach najlepszych płyt. Zapowiedź w postaci króciutkiego singla "The Tip" wróży raczej udany longplay.

The Sea And Cake: Runner
Ci goście raczej nigdy nie nagrają słabej czy nawet przeciętnej płyty. Po prostu pewien poziom zawsze zostaje zachowany. Znakomity pierwszy singiel "Harps" tylko potwierdza moje słowa. Jesteście gotowi na wejście do krainy lekkiego jak puch, wypolerowanego popu? Bo ja tak.

Valgeir Sigurðsson: Architecture Of Loss
Z nowym albumem po pięciu latach wraca również islandzki songwriter, instrumentalista i producent. To będzie jego druga płyta, nie licząc soundtracku do filmu dokumentalnego "Dreamland". Na płycie udzielają się m.in. Bonnie 'Prince' Billy, Nico Muhly czy perkusista múm. Jesteście gotowi na dawkę uspokajającej folktronicki rodem z Islandii?

Snoop Lion: Reincarnation
Nie mogło zabraknąć tego, który twierdzi, że jest reinkarnacją samego Boba Marley'a, prawda? Przy pomocy m.in. gości z Major Lazer i Diplo, Snoop nagrywa teraz wyluzowane jointy (jakże tu pasuje to słowo) w reggae'owo-dubowych klimatach. Nie żeby to miało być jakieś arcydzieło, ale czasem każdy lubi posłuchać czegoś, przy czym dobrze jest się zrelaksować. Taka będzie ta płyta.

Stars: The North
Kanadyjczycy wracają z szóstą płytą. Jaka to będzie płyta? Z ujawnionego singla "Theory Of Relativity" wynika, że będzie pełna miłych, przyjemnych i elektroniczno-gitarowych kompozycji, z lekko tanecznym vibe'em. Stars nie są jakoś bardzo popularni w naszym kraju, więc tym bardziej zachęcam do zapoznania się z ich najnowszą pozycją, bo chyba warto.

Tame Impala: Lonerism
Australijczycy są dowodem na to, że psychodeliczny rok jeszcze nie umarł (i że nie jest martwy). Dwa kawałki, które wypuścili pokazują, że syndrom drugiej płyty raczej ich nie dotknie. Ich debiut był dla mnie płytą roku, czy znowu uda im się wskoczyć na pierwsze miejsce mojej listy albumów 2012? Zobaczymy.

Two Fingers: Stunt Rhythms
Za tą nazwą ukrywają się dwaj producenci: Brazylijczyk Amon Tobin i Brytyjczyk Joe Doubleclick. Inspiracją do nagrania sofomora był współczesny i klasyczny hip-hop. Promujący wydawnictwo singiel "101 South" tak do końca tego nie potwierdza, ale jednak coś z czarnych brzmień można wyłowić. Zobaczymy co z tego będzie, zapowiada się bardzo fajna płyta.

Tyler, The Creator: Wolf
Jak sam raper twierdzi, koniec z rapem znanym chociażby z "Goblina" (bluzgi w każdym wersie, masakra, obrzydliwości etc.). Tyler ma teraz kasę i m.in. o tym będzie nawijał na nowym albumie. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że nie wiadomo, czy "Wolf" ukaże się jeszcze w tym roku? Znając Tylera, może być z tym różnie.

Vitalic: Rave Age
Po znakomitym debiutanckim krążku "OK Cowboy" Francuz stał się jedną z najważniejszych postaci technicznego electro-popu. Album numer dwa, "Flashmob" był dużo gorszy, jednak utrzymał pewien poziom. Tymczasem zapowiedź trzeciej płyty, singiel "No More Sleep" zwiastuje najgorszy album w dyskografii Vitalica. Jednak skreślę go dopiero po wysłuchaniu całości.

The xx: Coexist
Na ten album czeka bardzo wiele osób. Po sukcesie intymno-depresyjnego debiutu "xx" (zgarnęli za niego prestiżową Mercury Music Prize), zespół stawia kolejny krok na swojej muzycznej ścieżce. Jamie mówił, że "Coexist" ma być inspirowane muzyką klubową. Jak to się sprawdzi w praktyce? Już teraz możemy się o tym przekonać.

Tomek

14 komentarzy:

  1. Coś Ty najlepszego narobił... Zamiast się uczyć rachunku różniczkowego będę namiętnie przesłuchiwać płytki. No pięknie. Nienawidzę Cię, Tomek :c

    ~ tea.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja z innej beczki... może musical? "west side story"? "hair", "singing in the rain"? no i coś włosko-angielskiego z SOPHIĄ LOREN! a na dokładkę płytka flo+the machine (nie musisz załamywać rąk nad moim gustem:))tylko wybacz, ale zdziwiła mnie ta Carly( od samego początku przełączam kanał lub wychodzę gdy ją słyszę, czyli unikam jak mogę) a tu oo... staw czoło swoim lękom c:

    OdpowiedzUsuń
  3. tea, Twoje podlizówy są już tak słabe, że aż mam niesmak po przeczytaniu. Jak tak bardzo się Tomkiem jarasz, to podrywaj go prywatnie bo zaczynają się z tego robić słodkie westchnienia gimnazjalistki, a to zupełnie w komentarzach na tym blogu niepotrzebne. Pseudo inteligencją mi tu zalatuje, a to drażni mnie bardzo. Przemyśl to.

    OdpowiedzUsuń
  4. @tea - ale właśnie zamysł był taki, że te płyty mają pomagać w rachunkach, a nie jeszcze utrudniać tę żmudną czynność. chyba wywalą mnie za to z roboty :)

    @Anonimowy #1 - ale co z tymi musicalami? mam je znowu oglądać? :) Florence na dokładkę?? Co do Carly, to uważam, że może cały album nie będzie arcydziełem, ale jakieś pojedyncze tune'y mogą być niezłe (btw popełniłem literówkę w nazwisku, teraz zauważyłem...)

    @Anonimowy #2 - wow, mocne słowa jak na jeden koment :) : "[...] to zupełnie w komentarzach na tym blogu niepotrzebne. Pseudo inteligencją mi tu zalatuje [...]"

    pozdro
    t.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierzę! oglądałeś? No tak. Z pewnością jesteś milion lat świetlnych przede mną. ja mam bardzo dziwny gust-potrafię słuchać Mozarta a później włączyć sobie J.Lo LUB też The Kills poprzez The Dead Weather :) ale ale-znasz jakieś godne polecenia musicale? Tylko błagam, nie "Grease"(nie mogę patrzeć na Johna Travoltę po tej aferze z masażystą, zupełnie jak w przypadku Jima Carreya, ale on z kolei się rzucał na zwierzęta i udawał wariata)
    ps.jako konsumentce odbioru szerokiej fali kultury masowej naprawdę aż dziw-nie podoba mi się Carly i zdania nie zmienię-choćbyś ją nawet wychwalał pod niebiosa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Żaden ze mnie znawca gatunku, ale jeśli miałbym polecać to:
    *ze starszych: "Dźwięki muzyki", "Kabaret", "Rocky Horror Picture Show", "Jesus Christ Superstar", "Skrzypek na dachu"
    *z nowszych: "Chicago", "Moulin Rouge", "Tańcząc w ciemnościach" (to nie jest typowy musical, no ale jednak musical). można też obejrzeć "Dziewięć", "Across The Universe", "Dreamgirls".
    Z Sophią Loren polecam "Wczoraj, dziś, jutro".

    Ja też tak mam, że słucham nieraz bardzo różnych wykonawców, od post-rocka, przez hip-hop do muzyki elektroakustycznej.

    Co do Carly - trudno, moim zadaniem nie jest przekonywanie czytelników do moich gustów :) No i pamiętaj, że nie znam jeszcze "Kiss", więc może mi też wcale się nie spodoba, kto wie?

    Pozdrawiam
    t.

    OdpowiedzUsuń
  7. "skrzypka na dachu" oglądałam miliardy razy(stety, bo tu właśnie narodził się mój bunt przeciwko dyskryminacji Żydów-zresztą nie miałam wyjścia, bo to ulubiony musical mojej mamy.) Okej, uciekam, nie przeszkadzam Ci już :D czekam więc na kolejny przegląd.

    OdpowiedzUsuń
  8. w niczym mi nie przeszkadzasz :) a z tym przeglądem jeszcze zobaczę, może tym razem zdecyduję się na recenzję?

    t.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi, doprawdy.

    A, zapomniałabym - dziękuję za uwagi dotyczące mojej osoby na 'rzeczywiście wysokim poziomie inteligencji' :).

    Zaskakujące jest to, że gdy napisze coś dziewczyna, której podoba się gust osobnika innej płci to jest wielkie 'halo, szok i jak to możliwe, pewnie głupia gimnazjalistka', za to gdy sytuacja jest odwrotna, bądź zrobiłby to jakiś ktosiek, bojący się ujawnić to każdy przeszedłby obok tego obojętnie.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. no właśnie, po co komu takie "halo"? :) Tak btw, wysłałaś już tekst do redakcji?

    t.

    OdpowiedzUsuń
  11. nie, jakoś nie miałam na to ani czasu, ani ochoty. no i możliwe, że to przez brak chęci do odkrycia czegokolwiek nowego. właściwie to z utęsknieniem czekam na okres zimowy - wtedy jest jakiś przełom i powstają często godne uwagi albumu/epki.

    a Ty nie napisałeś o 'channel orange' :).

    OdpowiedzUsuń
  12. pewnie, że pod koniec roku wychodzą ciekawe rzeczy (udało mi się wybrać 50 wydawnictw w powyższym przeglądzie), ale to nic nie zmienia :) cały czas czekam :)

    napisałem recenzję 'channel orange', tyle tylko, że nie na tmb :) nie będę reklamował gdzie, ale łatwo znaleźć w googlach :)

    t.

    OdpowiedzUsuń
  13. tak, czytałam jakąś recenzję 'channel orange', ale, hmm, nie byłam pewna czy to Twoja. jeżeli tak - to masz naprawdę godne uwagi miejsce w blogosferze.

    OdpowiedzUsuń
  14. nie przesadzajmy, daleko mi do tego :)

    t.

    OdpowiedzUsuń