Długo zastanawiałem się, jak mogę opisać dzieło Low. I w sumie nadal nie wiem, czy robię to dobrze. Słabo idzie mi pisanie czegoś, co ma skłaniać kogoś do zrobienia czegoś. W każdym razie...
Do tego utworu chyba nie da się podejść bez żadnych emocji. Długi, wręcz ascetyczny początek, oparty na klaśnięciach dłoni, organowych dźwiękach i uderzeniach perkusji doskonale zapowiada to, co czeka słuchacza, a dopiero po wyśpiewaniu siedmiu wersów pod koniec drugiej minuty słychać grunge'ową, brudną ale również wolną i ubogą gitarę z akompaniamentem chórków. Wszystko pasuje do siebie, układa się w jedną całość. A jednocześnie coś tu nie gra.
Pomimo całkowitego spokoju i harmonii Breaker jest manifestem. I to manifestem "powszechnym", uniwersalnym. Takim do przemyślenia. A dźwięki tej piosenki pomogą zastanawiać się nad mocą i przesłaniem tylko czterdziestu potężnych słów.
Kogucik
Słucham tego w kółko i z każdym kolejnym odtworzeniem jeszcze bardziej mnie przejmuje. Jest w tej piosence coś takiego, że chce mi się krzyczeć.
OdpowiedzUsuń