Zastanawialiście się kiedykolwiek, jaki wpływ na rozwój muzyki niezależnej miała Britney Spears? Zapewne powiedzie, że niewielki, a nawet żaden, lecz to właśnie dzięki niej powstał jeden z najciekawszych indie popowych zespołów ostatnich lat.
Miike Snow został założony w Sztokholmie w 2007 roku, ale członkowie poznali się w 2004 właśnie przy pracy nad płytą księżniczki pop. Zespół składa się ze szwedzkiego duetu producenckiego Bloodshy & Avant, czyli Christiana Karlssona i Pontusa Winnberga oraz amerykańskiego wokalisty Andrew Wyatta. Za swój znak rozpoznawczy wybrali sobie rogatego królika, który zdobi okładki obu ich płyt.
Pierwszy album zatytułowany był po prostu „Miike Snow”. Zyskał on pozytywne recenzje i uznanie wśród słuchaczy. Drugie dzieło tria jest nazwane „Happy to You” i zdecydowanie dorównuje debiutowi. Różnice między płytami są jednak wyraźnie słyszalne. Drugi album jest trochę spokojniejszy, lecz wciąż jest na nim do czego tańczyć. Coraz częściej zespół rezygnuje z „syntetycznych” dźwięków na rzecz żywych instrumentów. Świetnie słychać to w singlowym „Devil's Work” z przewijającym się przez cały utwór motywem na pianinie i świetną partią instrumentów dętych. Fortepian odgrywa też znaczącą rolę w utworze „Archipelago”, to on tworzy ten charakterystyczny klimat w refrenie. Trzeba też zwrócić uwagę na chwytliwe single - „Paddling Out” i „The Wave”, do których powstały bardzo dobre teledyski. W piosence „Black Tin Box” udziela się inna sławna Szwedka, Lykke Li. O ile fragmenty śpiewane przez wokalistkę są do zniesienia, to reszta, a szczególnie całkowicie przetworzony przez autotune wokal Wyatta, jest bardzo męcząca. Podobne odczucia wywołuje kawałek „Pretender”.
Utwory z „Happy to You” świetnie brzmią w wersji koncertowej, o czym mogliśmy się przekonać oglądając transmisję z tegorocznej Coachelli. Na żywo zobaczymy ich podczas krakowskiego Selectora. Nie mogę doczekać się tego wydarzenia, ponieważ „Happy To You” to mimo wszystko solidny kawałek dobrego jakościowo popu.
Michał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz