Wokół Lany nadal kreuje się otoczkę oszustki i dziwaczki, a także na odwrót: jako jedną ze zbawicielek tak zwanego kobiecego, ambitnego popu. Tak czy inaczej, jej płyty nadal sprzedają się niczym świeże bułeczki na całym świecie.
"National Anthem" to utwór, który wyciekł do sieci przed premierą debiutanckiego (?) krążka, jednak Lana zaprzeczyła, jakoby piosenka miała się znaleźć na płycie. Nieco w tym nieprawdy, ponieważ "National Anthem" na "Born To Die" jest, lecz nieco w innej postaci.
Mimo tego mnie zauroczyła demówka, i mimo słabej jakości, byłam w stanie odtwarzać "National Anthem" kilkanaście razy dziennie. Fajny, lekki kawałek - i tyle. Przyjemnie się nuci i słucha. Ot, cała "popowa" filozofia oczami managerów, wytwórni i możliwe, że także Lizzie Grant.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz