Dry the River poznałem kilka miesięcy temu i można powiedzieć, że uzależniłem się od ich muzyki. Od kiedy ujawnili datę wydania debiutanckiego krążka odliczałem dni do premiery.Teraz, po przesłuchaniu "Shallow Bed" już wiem, że warto było czekać.
Świat ujrzał ten młody zespół z Anglii gdy zostali nominowani do prestiżowego zestawienia BBC Sound of 2012. Jeszcze przed tym usłyszała o nich Polska dzięki Arturowi Rojkowi i jego Off Festiwalowi. Kolejna partia polskiej publiczności pozna ich, ponieważ niedawno dołączyli do line-upu Open'era.
Dzięki kilku epkom zdobyli pokaźną grupkę fanów, których liczba stale rośnie. Nic w tym dziwnego, ponieważ Dry the River to jeden z najciekawszych zespołów ostatnich miesięcy. Piękne, zostające w pamięci melodie, zagrane i zaśpiewane z ogromna pasją. Na całej długości albumu oscylują między ciszą a hałasem. Najlepiej słychać to w utworze "No Rest", który rozpoczyna się zwrotką zaśpiewaną łagodnym falsetem z akompaniamentem organów by dojść do prawie wykrzyczanego finału opartego na mocnych gitarach.
Na "Shallow Bed" składają się znane z epek utwory oraz kompozycje napisane specjalnie na potrzeby albumu. Płyta jest wyjątkowo równa, nie ma na niej słabych piosenek. Moim faworytem jest "Shield Your Eyes" ze świetną aranżacją smyczkową i melancholijną melodią przełamaną dynamiczną perkusją. Należy także zwrócić uwagę na wspomniane wyżej "No Rest" czy singlowe "The Chambers & the Valves", które ukazuje wesołą stronę zespołu. Ciekawym zjawiskiem jest też kawałek "Demons". Na początku uznałem go za nudną i nie wartą uwagi piosenkę, lecz po pewnym czasie zacząłem przyłapywać się na tym, że to właśnie ją nucę najczęściej. Na zakończenie otrzymujemy mocne uderzenie w postaci "Lion's Den".
Ten rok może zostać zdominowany przez indie folk, z debiutem Dry the River, nową płyta Mumford and Sons i albumami pobocznych projektów Fleet Foxes na czele. Dry The River spełnili wszystkie moje wymagania. Według mnie "Shallow Bed" to pierwszy silny kandydat do płyty roku.
Michał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz