Lana del Rey - National Anthem / This Is What Makes Us Girls [2012]

Lana del Rey ocieka kontrowersją. Dziennikarze prześcigają się w opisywaniu jej przeszłości, kłamstewek, domniemanych operacji plastycznych, starych dokonań muzycznych, nie mogą dojść do tego, czy faktycznie jest artystką, na jaką się kreuje, czy stoi za nią ogromny sztab ludzi kierujących jej karierą. Na koniec rozmyślań na te tematy, zazwyczaj dodają, że jej album na rynku pojawi się 30 stycznia.
I to by było na tyle o muzyce.

W chwili, kiedy piszę ten artykuł, na stronie głównej portalu onet.pl jeden z polecanych artykułów traktuje właśnie o Lanie. Niczym nie różni się od powyższego schematu. Jego autorka po nastawieniu Polaków przeciwko tej dziewczynie stwierdza, że kogo obchodzi botoks czy jego brak, skoro może ma po prostu niezły głos. Za późno. Pod piosenkami jej autorstwa na YouTube zdążyła ruszyć lawina komentarzy zadowolonych z siebie obywateli Rzeczypospolitej, użytkowników onetu, dokopujących Lanie del Rey, że ma "twarz jak kaczka i zero talentu". 

A tyle mówi się w dzisiejszych czasach, że Adele pomimo tego, że nie wpisuje się w kanon współczesnego piękna osiągnęła sukces, że przestaliśmy zwracać uwagę na wygląd wykonawców, a doceniać ich talent. Jasne. Na the xx też wołali "brzydale", pokażcie fanowi Adele Beth Ditto - nie ma szans na akceptację.
Chcesz przekonać koleżankę, że Lana jest fajna? Przepis jest prosty: puść utwór, za nic nie pokazuj teledysku. I niech nie będzie to jedna z dwóch piosenek, które właśnie wyciekły do sieci, a znajdą się na płycie zatytułowanej "Born to Die".

To już nie jest dobrze znana nam, poważna, smutna Lana, w barokowej oprawie bądź własnoręcznie zrobionym klipie. To Lana "pokolenie Gossip Girl".
"National Anthem" jest jeszcze całkiem okej - oparte na niezłym bicie, skutecznie zapadającym w pamięć. Zwrotka jest przez Lanę zadziornie rapowana, refren to jej przeciwieństwo: jest niezwykle klasyczny dzięki uroczym chórkom. Klimatu dodaje mu także lekko spóźniony wokal Amerykanki. Poza tym, uwielbiam sposób w jaki śpiewa "heaven's in your eyes". 
To utwór, który może narobić sporego zamieszania we wszystkich wiodących stacjach radiowych, także w Polsce. Jest prosty, lekki, łatwy do zanucenia. W dodatku ma naiwny tekst - wypadkową pomiędzy "The Fear" Lily Allen, a "Beautiful, Dirty, Rich" Lady Gagi. Lana śpiewa o alkoholu, chłopakach, pieniądzach, sławie, imprezach, miłości, wakacjach, diamentach, rozprawiając się jednocześnie z niedowiarkami, którzy zarzucają jej sztuczność: mówisz "stań się prawdziwa" / chyba nie wiesz, z kim zadzierasz. 
W pamięci został mi jeszcze jeden wers: put on your mascara and your party dress, i to nie tylko dlatego, że za dwa miesiące co druga dziewczyna będzie go miała jako opis na gadu. Panienka del Rey chyba lubi mascarę: przewija się ona również w "This Is What Makes Us Girls".

Jak słodko! Kto by pomyślał, że ona jest w stanie nagrać taki utwór. Całość "This Is..." traktuje o tym, że dziewczyny mają w zwyczaju przedkładać swoje miłości nad przyjaciółki, choć to z nimi mają fascynujące przygody. Jakie? Posłuchajcie "This Is What Makes Us Girls" na własną rękę. Jeśli chodzi o ten utwór, nie mam nic do dodania. To nie Lana, której oczekiwaliśmy. To potwierdzenie obaw, że może być produktem wykreowanym tylko dla pieniędzy. 

Pamiętacie o swojej koleżance, która nie zna Lany? Puśćcie jej "Video Games", oczywiście bez video. To ta piosenka pozostaje chyba najlepszą w dorobku tej dziewczyny, a przynajmniej najbardziej neutralną - zawsze lepiej brzmi śpiewanie o niespełnionej miłości niż o podrywaniu policjantów pijąc bacardi, prawda?

I choć zawsze ją wspierałam, teraz boję się, co może przynieść nam "Born to Die". Rozwiązanie zagadki już trzydziestego stycznia. 

"National Anthem" i "This Is What Makes Us Girls" możecie posłuchać na stronie Niezalu Codziennego.


Aktualizacja, 07.01.2012:
Dziś na profilu Lany del Rey na facebooku czytamy, że zarówno "National Anthem" jak i "This Is What Makes Us Girls" są wersjami demo, które nie mają nic wspólnego z tymi, które pojawią się na albumie "Born to Die". 

12 komentarzy:

  1. Zwykle nie wgłębiam się we wszelkie plotki, opowieści i tak dalej; dla mnie o artyście mówi jego twórczość. "Born To Die" bardzo mi się podoba, "Video Games" też. Słuchałam jeszcze innych jej rzeczy które znalazłam na youtubie, czytałam teksty, które raczej nie przypadły mi do gustu. Nie ukrywam, że "national Anthem" i "This Is What Makes Us Girls" rozczarowują mnie. Jeśli Lana dalej pójdzie w tą stronę, to moje koleżanki z pewnością same ją poznają. Tylko, że ja pewnie nie będę jej słuchać. Cóż, czekam na płytę.

    OdpowiedzUsuń
  2. płyta wychodzi 27 stycznia c;

    OdpowiedzUsuń
  3. @kasia, tak, w irlandii c:
    30stego w uk, dzień później na całym świecie. można rzec, że wyciągnęłam średnią.

    OdpowiedzUsuń
  4. i tak 27 albo i wcześniej będzie do ściągnięcia w necie.

    OdpowiedzUsuń
  5. o, tutaj zgodzę się z @angelene. nie mam zamiaru nikomu jej pokazywać, a jeśli Lana pójdzie w stronę kompletnej komercji i patrzenia nie w stronę artyzmu, a pieniędzy, ludzie poznają ją, słuchając 4funtv czy vivy.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie "heaven's in your arms" tylko "heaven's in your EYES".

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się w 100%. Jeżeli Lana pójdzie w strone komercji (np. national anthem i this is what makes us girls) to wcześniej czy później trafi na vive czy 4funtv. Szczerze to nie chciałabym tego, bo jej głos w born to die czy video games albo blue jeans jes nieziemski. A na żywo wypada świetnie. Ona nie jest brzydka. To prawda, że w teledysku do born to die jej usta 'uciekają' w jedną strone ale nie można powiedzieć że wygląda okropnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię Lanę. I myślę że wygląd i sposób bycia to taka jakby "reklama" zbędna. Ona ma głos i to coś(dzikość, nieokrzesanie) czego brakuje dzisiejszym artystkom.
    Liz.

    OdpowiedzUsuń
  9. o czym wy mówicie, video games już było w tvnie, rmf też gada heheh, ale w czym problem, popularności na miarę gagi chyba nie zdobędzie. this is what makes us girls mnie urzekło serio, national anthem nie bardzo; fajna odskocznia, ale myślę że nie ma się czego obawiać bo lana raczej nie skręci kompletnie w tę stronę, no

    OdpowiedzUsuń
  10. całkiem przyjemne piosenki, refren w "national anthem" trochę trąca takim radiowym elctropopem, ale nie jest źle. chociaż faktycznie przy "video games" czy "blue jeans" wypadają słabo. czekam na "Born to die" z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  11. przepraszam: electropopem ;)

    OdpowiedzUsuń