Podsumowanie roku 2012: Tomek

Zamiast końca świata, jednak bawimy się w podsumowanie roku. Spoko, czemu nie, ja tam nawet lubię jakoś poukładać sobie wszystko to, co wydarzyło się w ostatnich dwunastu miesiącach. Co do samego podsumowania – pod względem muzycznym, rok 2012 był raczej słaby. Albumy czy piosenki, które się ukazały, nie były pozycjami genialnymi czy wybitnymi. Jasne, wyszło kilka wyjątkowo udanych wydawnictw (o czym będzie poniżej), jednak w porównaniu z ubiegłymi latami, muzycznie rok 2012 raczej zawiódł. No ale zawsze mogło być gorzej, więc już nie narzekam. Na początku chciałem uporządkować w kolejności 100 płyt i 100 singli + inne muzyczne kategorie. Ale doszedłem do wniosku, że mało kogo obchodzi to, czego słuchałem przez ostatni rok, więc w każdej kategorii znalazło się 10 pozycji z krótkimi opisami. Zapraszam do lektury. 
Płyty roku: 
10 Grizzly Bear: Shields [Warp] Najlepsza płyta formacji z Brooklynu. Wreszcie stanowczo postanowili na poszukiwania i to się opłaciło. 
09 Kendrick Lamar: good kid, m.A.A.d city [Interscope] W tym rok nie było lepszego rapowego albumu. Nie tylko flow Kendricka, ale podkłady też rządzą niemiłosiernie. 
08 Nite Jewel: One Second Of Love [Secretly Canadian] Wszyscy się uwzięli na Ramonę, a przecież nagrała znakomitego longplaya. Nie tylko produkcja budzi podziw, piosenkowo też jest świetnie. I w zasadzie mało tu chillwave'u. 
07 Erika Spring: Erika Spring (EP) [Cascine] Liderka Au Revoir Simone wraz z Jorge Elbrechtem wyczarowała ulotną, alabastrową mgiełkę. Za każdy razem urzeka mnie ta atłasowa impresja. 
06 CNC: False Awakening [DRAW] Czyli garść wyrafinowanego dream-popu z polskiego podwórka. Ciężko nie lubić. 
05 Sea And Cake: Runner [Thrill Jockey] Prekop od lat nie wychodzi z formy. Kunszt i elegancja tych tracków zawstydza niejednego adepta sophiesti-popu. 
04 Sylver Tongue: Something Big (EP) [Dancing Coins] Charlotte w baśniowej krainie odgrywa swoje retro-widowisko – nie mam pytań. 
03 Ice Choir: Afar [Underwater Peoples] Perkusista POBPAT to naprawdę kumaty typ, jeśli chodzi o songwriting. Cieplutki zestaw eightiesowych tune'ów wciąż rządzi. 
02 Violens: True [Slumberland] Jorge Elbrecht ze swoją świtą penetruje shoegaze'owo-post-punk'owe rewiry w sposób wzorowy. It's All True. 
01 Tame Impala: Lonerism [Moduar] Kevin Parket przedstawia galerię pełnokrwistych, zanurzonych w słodko-kwaśnej psychodelii, kalejdoskopowych poematów. A ja myślałem, że skończy się na debiucie. 

Single roku: 
10 Parallels: "Moonlight Desires" [Marigold Productions] Czemu na lonplayu Holly wolała złożyć hołd Moroderowi, a nie Paddy'emy McAloonowi? A album mógł być tak piękny, jak ten błyszczący sopelek. 
09 Shook: "Love For You" [Epicenter] Prawdopodobnie dla Shooka największym highlightem Discovery jest "Something About Us". I mi to pasuje, jakże mi to pasuje. 
08 Recloose feat. B. Slade: Magic [Rush Hour] Kozacka reminiscencja ninetiesowego popu. A myślałem, że tylko Osborne (nie Ozzy) potrafił wywijać takie sztosy. 
07 Todd Terje: "Inspector Norse" [Smalltown Supersound] Misterny pocisk wymierzony w stronę danceflooru. Można używać do tortur: zapuścić kawałek i nie pozwolić ofierze tańczyć. Za dwie minuty będziecie znali numer buta delikwenta, a nawet jego pierwszą dziewczynę z czasów przedszkolnych. 
06 Miguel: "Adron" [RCA] Czemu cały długograj Miguela nie brzmi jak ten singielek? Frank Ocean jeszcze nie napisał tak dobrego bangera. 
05 Carly Rae Jepsen: "Tiny Little Bows" [Interscope] Jeden z najlepszych dance'owych kawałków roku. Alan Braxe się uśmiecha, a Louis La Roche zazdrości. 
04 Inc.: "This Place" [4AD] Jak brzmiałby kawałek D'Angelo w remiksie Junior Boys (circa Last Exit)? Nie wiem, ale mógłby brzmieć mniej więcej tak. 
03 Sylver Tongue: "Hook You Up" [Dancing Coins] Trochę odpadłem gdy pierwszy raz to usłyszałem. Powiem więcej: za każdym razem, gdy tego słucham odpadam. Charlotte i syntezatory muszą trzymać się razem. 
02 Sorja Morja: "Nie myśl o niczym" [self-released] Jak oddać ducha Prince'a w otoczeniu polskiego popu z lat 80-tych? Właśnie tak. Genialna propozycja na lato i nie tylko. Czekam na więcej. 
01 Erika Spring: "Hidden (Jensen Sportag Remix)" [self-released] Jak cudownie rozpływa się tu pastelowa paleta dźwięków i barw – takie dekonstrukcje to ja lubię. Kolejny majstersztyk Jensenów. 

Przehajpy roku (albumy): 
10 Lana Del Rey: Born To Die [Polydor] Fajnie, że Lana odkryła w sobie artystyczną duszę, tylko dlaczego akurat wybrała muzykę? Mogła przecież zacząć malować, czy zrobić jakąś kolorowankę, a nie od razu nagrać album. 
09 Dirty Projectors: Swing Lo Magellan [Domino] Jeśli tak ma brzmieć popowy album XXI wieku, to ja wysiadam. Czemu już Bach i Mozart pisali chwytliwą muzykę, a Dave dalej nie może? 
08 Bat For Lashes: The Haunted Man [Parlophone] Dalej nie rozumiem fenomenu Natashy Khan. Robię się senny gdy słucham jej nowej płyty. Te porównania do Kate Bush to jakaś farsa. 
07 Crystal Castles: (III) [Universal Republic] Z płyty na płytę jest coraz gorzej. Teraz doszło do skrzyżowania szokującej awantury z jakimś emo-buntem pod brudną powłoką prostackiego elektro. A przecież Alice to całkiem fajna dziewucha. 
06 Sharon Van Etten: Tramp [Jagjaguwar] Brudny garage-rock z panią wokalu – jakież to odkrywcze. Nie czepiałbym się, gdyby nie fakt, że songwritersko w zasadzie nie dzieje się tu NIC. Więc skąd te zachwyty? 
05 Burial: Kindred (EP) [Hyperdub] Zresztą u Williama Bevana jest podobnie. Co jest zjawiskowego i wyjątkowego w kolejnych nagraniach tego producenta? Przecież temat został już wyczerpany na Untrue.
04 Grimes: Visions [Arbutus] Pierwsze miejsce singla „Oblivion” w podsumowaniu Pitchforka to całkiem niezły żart, nawet się uśmiechnąłem. Natomiast cały album, to raczej ciekawostka około-muzyczna, a nie kandydat na płytę roku. 
03 xx: Coexist [Young Truks] Ja już na wysokości debiutu się nudziłem, a teraz dochodzi niemal identyczny (choć słabszy) album. Czemu nikomu to nie przeszkadza? Nie wiem. 
02 Beach House: Bloom [4AD] Kolejna płyta tych sympatycznych nudziarzy. Owszem, nie jest źle, tylko czar pryska, gdy spojrzymy w dyskografię duetu – cały czas grają ten sam repertuar. 
01 Death Grips: The Money Store [Epic] A skoro była już mowa o prostackich chwytach – tu dopiero mamy niezłych ziomów. Wyznają zasadę: „Jesteśmy źli, kontrowersyjni i hałaśliwi”. Ok, spoko, tylko dajcie sobie spokój z muzyką, może zacznijcie wydawać jakąś gazetkę czy broszurkę, ok? 

Przehajpy roku (single): 
10 Frank Ocean: "Pyramids" [Def Jam] Absolutnie nic do Franka nie mam, a „Pyramids” to naprawdę świetny kawałek, ale nie na tyle, żeby robić z niego pokoleniowe dzieło. Po prostu co za dużo, to niezdrowo. 
09 Psy: "Gangnam Style" [YG] Na wypadek, gdyby ktoś naprawdę traktował "to" poważnie. 
08 Alt-J: "Something Good" [Canvasback] W każdym sezonie znajdzi się ktoś taki jak Vampire Weekend - miałki, nudny i przewidywalny. W tym roku padło na Alt-J. 
07 Brodka: "Varsovie" [Kayax] Czemu u nas bezbarwny pop zawsze ma się tak dobrze? 
06 Blur: "Under The Westway" [EMI] No i po co im to było? Ani to udane, ani porywające. Zresztą nawet gdyby był, to wcale nie jarałbym się ich występem na Openerze. 
05 Icona Pop: I Love It (feat. Charli XCX) [Ten] To nie jest fatalny song, ale nie przesadzajmy i nie róbmy z tego jakiegoś błyskotliwego hiciora czy killera. Ot, zwyczajna łupanka jakich pełno. 
04 Charli XCX: "You’re The One" [IAMSOUND] Słyszałem w tym roku dziesiątki lepszych popowych kawałków, więc czemu akurat to jest teraz "cool"? 
03 Japandroids: "The House That Heaven Built" [Polyvinyl] Spoko kawałek, naprawdę. Szkopuł w tym, że takich spoko kawałków Japandro mieli na debiucie wiele, i jakoś nikt nie próbował z nich zrobić przełomowego dzieła. Czemu zatem teraz ktoś próbuje? 
02 Usher: "Climax" [RCA] Podobna sytuacja: Usher trochę się ogarnął, nagrał razem z Diplo niezły kawałek i tyle. Po co cała ta mitologizacja? 
01 Grimes: "Oblivion" [Arbutus] Da się posłuchać, nie powiem, że nie, ale nie róbmy z tego od razu singla roku. 

Okładki roku:
Teledyski:
W oczekiwaniu na pewien cykl… W 2013 roku czekam na albumy: AlunaGeorge Annie Crab Invasion D'Angelo Florrie Inc. Jensen Sportag Junior Boys My Bloody Valentine Sally Shapiro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz