Jak już napisałem w notce urodzinowej, rok 2012 to pierwszy w którym podążałem za nowościami muzycznymi. Mam jednak lekki niedosyt gdy patrzę na liczbę wysłuchanych przeze mnie albumów. Jednak nie ma co rozpamiętywać, 2013 będzie lepszy, już nad tym pracuję. Pod względem koncertowym to również był najlepszy rok w moim życiu. Udało mi się pójść na Selector, Impact, Coke oraz jedną imprezę w ramach Unsoundu. Układać rankingu koncertów nie będę, bo nie mógłbym się zdecydować, dlatego najważniejsze koncerty wypiszę w kolejności alfabetycznej: Crystal Fighters, Disclosure, Dry The River, Kasabian.
Top10 albumów:
10. Kendrick Lamar - Good Kid M.A.A.D City
Nie ukrywam ,że znawcą hip-hopu nie jestem, jednak co mam zrobić, jeżeli album Kendricka mi się po prostu bardzo podoba? Umieścić go w moim top10. Na pewno najlepszy album hiphopowy jaki słyszałem w tym roku. Obok kawałków takich jak „Poetic Justice” czy „Bitch, Don't Kill My Vibe” nie można przejść obojętnie.
9. Kamp! - Kamp!
Nareszcie wydali tę płytę! Ciężko nazwać ich debiutantami, kiedy na rynku są już dobre kilka lat. Ich imienny debiut to najlepsza polska płyta 2012. Zarówno do imprezowania jak i chillowania. Już niedługo przeczytamy o nich w NME, jestem tego prawie pewien.
8. Howler - America Give Up
Muzyka Howler jest cudownie garażowa, co w połączeniu z charyzmą i odrobiną nonszalancji frontmana, Jordana Gatesmitha, daje wybuchową mieszankę.
7. Jake Bugg - Jake Bugg
Kocham chwytliwe piosenki, a tych na debiutanckim krążku Bugga jest od groma. Album tego osiemnastoletniego Brytyjczyka zapatrzonego w swoich muzycznych idoli jest środkowym palcem wycelowanym w obecne nastoletnie gwiazdki i większość nowej muzyki popularnej.
6. Enter Shikari - A Flash Flood Of Colour
Żaden album z tego roku nie pobudza tak mocno jak ten. Ostra mieszanka ciężkich gitar i elektroniki w połączeniu z pełnym emocji i buntu wokalem Rou Reynoldsa robią piorunujące wrażenie.
5. Frank Ocean - Channel Orange
Channel Orange to płyta moich wakacji, dlatego już zawsze będę z nią kojarzył rok 2012. By zamknąć tyle potencjalnych przebojów na jednej płycie trzeba mieć wielki talent, którego Frankowi nie brakuje.
4. The XX - Coexist
Nikt tak jak The XX nie potrafi poruszyć przy pomocy spokojnych dźwięków. Zespołowi zarzuca się autoplagiat i brak kreatywności, ponieważ na Coexist podążają podobną droga co na debiucie. Mnie jednak całkowicie porywa magia ich tegorocznej płyty.
3. The Cast Of Cheers - Family
Trzecie miejsce należy się im za pracę jakiej dokonali od debiutanckiego „Chariot” do „Family”. Nie znajdziemy na tej płycie tak chaotycznych, wykrzyczanych bez większego sensu wersów i surowej elektroniki. Jest to album bardziej dojrzały, pełen świetnych melodii i ciekawych aranżacji. I co z tego, że brzmią trochę jak Foals, są genialni.
2. Dry The River - Shallow Bed
Długo czekałem na tę płytę. Gdy już ją przesłuchałem, z miejsca pokochałem Shallow Bed, a gdy usłyszałem te piosenki na żywo byłem już pewien, że zajmą oni wysokie miejsce na mojej liście. Nikt tak jak Dry the River nie potrafi zamknąć tylu pięknych emocji w trzy-minutowej piosence.
1. Alt-J - An Awesome Wave
“Alt-J to najbardziej wyraziści debiutanci tego roku”. Napisałem tak w swojej recenzji i zdania nie zmieniam. Tylko geniusze potrafią zbudować spójną całość z pozornie nie pasujących do siebie elementów. Alt-J geniuszami niewątpliwie są. To właśnie ich oryginalność oraz eklektyzm sprawiają, że An Awesome Wave jest moją płytą roku.
Inne płyty które były dla mnie ważne w tym roku: Sleigh Bells, Lianne La Havas, Tribes, DIIV, Jessie Ware, Keaton Henson, Last Dinosaurs, Metz, Mumford And Sons, Two Door Cinema Club, Totally Enermous Extinct Dinosaurs.
Na końcu chciałbym wspomnieć dwa albumy: Piosenki Po Polsku Afro Kolektywu i Jezus Maria Peszek wiadomo czyjego autorstwa. Te dwie płyty, całkowicie polskie (Kamp! traktuję trochę bardziej światowo) wywarły na mnie duże wrażenie, mimo tego, że nie przepadam za rodzimą sceną muzyczną. Afro Kolektyw za naprawdę dobre piosenki i bycie wdzięcznym tematem wypracowania z polskiego, a Maria Peszek za wszystkie dające do myślenia wersy oraz świetne melodie.
Top10 EPek:
10. Atlas Genius - Through the Glass
Australijczycy potrafią wspaniale łączyć energie z melancholią. Dlatego epka, choć krótka, robi duże wrażenie.
9. Miles Kane - First Of My Kind
Za sam kawałek tytułowy należy mu się miejsce w liście. Dodajmy do niego świetny kawałek „Night Runner” i nowe wersje „Colour Of The Trap” i „Looking Out My Window” Toma Jonesa. Naprawdę dobra epka.
8. Stay+ - Fuck Christian Aids i Arem
Chaotyczna, psychodeliczna elektronika Stay+ hipnotyzuje i wprowadza w trans, a to co się dzieje na jego koncertach ciężko opisać słowami, trzeba to przeżyć.
7. AlunaGeorge - You Know You Like It
Nikt nie pisał w tym roku tak dobrych popowych piosenek jak ten duet z Londynu. Śliczny głos Aluny i pokręcone bity George'a, połączenie idealne.
6. Bastille - Other People's Heartache Pt.1
Bastille doskonale łączy ze sobą różne motywy tak by stworzyć coś nowego i wspaniałego. Trzeba być geniuszem albo szaleńcem, albo tym i tym żeby złączyć ze sobą „Blue Jeans” Lany Del Rey oraz motyw przewodni „Requiem for a Dream” tak by brzmiało to dobre. Jemu się udało. Sprawdźcie sami, a na pewno będziecie zaskoczeni.
5. Disclosure - The Face
Odkąd usłyszałem piosenki z The Face na żywo ciągle do nich wracam, a gdy słyszę Boiling czy What's in Your Head, po prostu nie mogę powstrzymać się od tańca.
4. Kodaline - All I Want
Autorzy jednej z piękniejszych tegorocznych piosenek, „All I Want”, wydali epkę wypełnioną równie dobrymi, chwytliwymi utworami. Indie Folk w najlepszym wydaniu. Już nie mogę się doczekać ich debiutanckiego albumu.
3. Turtle Giant - All Hidden Places
Nie wiem czy bardziej lubię Turtle Giant w wydaniu radosnym, jak w „We Were Kids”, czy bardziej podoba mi się smutek „What a Game” albo psychodelia ”Germany I & II”. Świetny wokal, melodie i różnorodność muzyki Turtle Giant sprawia, że zamykają moje Top3.
2. The Neighbourhood - I'm Sorry
W swojej muzyce łączą elementy popu, rocka i hip hopu, co daje szereg eleganckich, utrzymanych w retro stylistyce piosenek. Dodajmy do tego świetne teledyski i otrzymamy epkę godną drugiego miejsca. Jeżeli jeszcze nie poznaliście, nadróbcie to szybko.
1. Peace - Delicious
Nie bez powodu aż trzy utwory Peace znalazły się w top50 singli w New Musical Express. Taka łatwość w pisaniu dobrych melodii jest rzadkością. Aż trudno uwierzyć, że „California Daze” i „Ocean's Eye” napisał ten sam zespół. Piosenki są całkowicie różne, a jednak Delicious jest dziełem spójnym. Nie dziwi mnie fakt, że dostali nominację w BBC Sound Of. Zaskoczył mnie za to fakt, że nie byli nawet w najlepszej piątce, lecz czy jest im to czegoś potrzebne? Nie sądzę, Peace i tak wygrali w tym roku.
Nie czuję się na siłach by ułożyć ranking piosenek piosenek, bo jak miałbym porównywać piosenki zupełnie od siebie różne? Nie potrafię. Dlatego wypisuję piosenki, które miały dla mnie największe znaczenie w tym roku.
Arctic Monkeys- R U Mine?+ Electricity
To podsumowanie nie byłoby moje, gdyby nie pojawiła się choć wzmianka o Arctic Monkeys. Niestety chłopcy uraczyli nas w tym roku tylko dwoma piosenkami, jednak są to kawałki na najwyższym poziomie. Mocne, rockowe,trochę psychodeliczne i piekielne chwytliwe. Takie Arctic Monkeys kocham.
Miles Kane - First of My Kind
Melodie napisane przez Milesa są wprost stworzone, żeby je nucić. First Of My Kind przez długi czas nie wychodziło z mojej głowy. Za taki refren należy mu się miejsce w najważniejszych singlach 2012.
Father John Misty - Hollywood Forever Cemetery Sings
Niestety Fear Fun strasznie mnie zawiodło. Po usłyszeniu tej piosenki, stwierdziłem, że jeżeli reszta piosenek na płycie utrzyma poziom będzie płytą roku. Dalej tak uważam, szkoda, że tak się nie stało
Whales In Cubicles - We Never Win
Jestem dumny, że jako jeden z pierwszych w Polsce napisałem o tym zespole. Jeżeli nie słyszeliście, koniecznie nadróbcie. Dacie się porwać sile „We Never Win”.
Niki Minaj - Stupid Hoe
Tak, wiem, że większość z was ma ze mnie teraz niezły ubaw. Ja jednak się tym za bardzo nie przejmuję. Uwielbiam Nicki i uważam, że w kolorowym mainstreamie nie ma bardziej wyrazistej postaci niż ona. A w „Stupid Hoe” zebrała wszystko to co w niej lubię: szybka jak karabin maszynowy nawijka, świetny podkład i wszechobecny absurd...
Swim Deep- King City
Swim Deep są na bardzo dobrej drodze by stać się klasycznym przykładem artysty jednego przeboju. Jest to utwór idealny. Po „King City” nie nagrali jednak nic co by ledwie dorównywało tej piosence.
The Royal Concept - D-d-dance
Nie słyszałem w tym roku piosenki bardziej radosnej i beztroskiej niż ta. Aż chce się tańczyć.
Tame Impala - Elephant
Moje próby słuchania Lonerism zazwyczaj kończyły się zapętlaniem „Elephant”. Piosenka jest cudownie psychodeliczna, dlatego mimo że druga płyta Tame Impala nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak na większości społeczeństwa, nie mogę pominąć Elephant w swoim podsumowaniu.
Two Door Cinema Club - Next Year
Ten kawałek przywrócił mi wiarę w TDCC, oraz zachęcił do ponownego przesłuchania debiutanckiej płyty, co całkowicie zmieniło moje zdanie o tym zespole.
Everything Everything - Cough Cough + Kemosabe
Te dwie piosenki sprawiły, że Arc stało się jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie płyt. Nie spodziewałem się, że są w stanie napisać tak dobre kawałki. Pierwsza płyta na to nie wskazywała.
Last Dinosaurs - Andy
Ta piosenka regularnie do mnie wraca i wtedy nie robię nic innego, tylko ją zapętlam. To idealny indie rockowy kawałek. Tak proste, a tak genialne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz