Mimo dość banalnej progresji trzech akordów I-VI-III, ta piosenka brzmi jak początek czegoś pięknego i beztroskiego. Nie przypadkowo od tego utworu zaczyna się album "In Ghost Colours". W tych dźwiękach ukryta jest słodycz pastelowych i tęczowych barw, przyjemne promienie słońca, ciepło morza, soczysta zieleń traw i łąk, pachnące kwiaty, śpiewy ptaków, lekki powiew wiatru, czyli najprościej mówiąc – piękno natury. Co więcej, czuć, że ten kawałek ma w sobie jakiś trudno wyrażalny, emocjonalny ładunek. Może dzięki tytułowi, który jest jakąś referencją do słynnego "I Feel Love", zmarłej niedawno królowej disco, Donny Summer? W każdym bądź razie warto odkryć co też kryje się w tych dźwiękach, do czego siebie i Was gorąco zachęcam. (Tomek)
Kiedy tylko Natalia powiedziała nam o planie themagicheats, w moich uszach zagrała ta strasznie popularna w polskich stacjach radiowych melodia. „Rise Up” już od kilku lat w okresie wakacyjnym bywa strasznie ogrywane, jednak mi chyba nigdy się nie znudzi. Mocny bas wzorowany jakby na muzyce klubowej napędza lekki utwór o marzeniach, w pojawiają się jakby znienacka afrykańskie instrumenty perkusyjne (jednocześnie nieodpuszczające utworu ani na chwilę) a keyboard wypluwa z siebie mocno przesterowane, wysokie dźwięki. (Kogucik)
Metronomy - Radio Ladio
Czy wesoła elektronika może przełamać pierwsze lody w poznaniu dziewczyny? Jeżeli tylko jest autorstwa Metronomy, i owszem. To jedna z najbardziej radosnych piosenek, podszytych jednocześnie niepewnością siebie, co jeszcze bardziej podkreśla kolorowy teledysk. W wakacje jest fajnie, można sobie głośno przeliterować w refrenie tytuł utworu i odważnie wyruszać na "łowy" nieprzerwanie kołysząc się w rytm "Radio Ladio". Powodzenia, chłopcy! I do zobaczenia na OFFie. (Natalia)
Plaża zawsze kojarzy się z wakacjami, dlatego wybór tego utworu jest oczywisty. To fantastyczny soundtrack dla hawajskiego beach party z wieńcami z kwiatów, ogniskami i pochodniami. W punkcie kulminacyjnym na prawdę bardzo ciężko jest usiedzieć w miejscu. (Michał)
Justice vs Simian - We Are Your Friends
Justice vs Simian - We Are Your Friends
Jeden z moich ulubionych utworów, który podepnę pod każdą okazję. Jednak co jak co, ale do "We Are Your Friends" można się tak genialnie bawić, że nie mogło go tu zabraknąć. Więc oto jest. Nieważne z im imprezujesz, po jakiejś chwili i przy dobrej muzyce wszyscy stajecie się przyjaciółmi, czyli kolejny muzyczny motyw poznawania ludzi w tym najgorętszym okresie roku. (Natalia)
Kolejna piosenka, która nie ma żadnego nawiązania czy to w warstwie tekstowej, czy melodii do wakacji. Nie przeszkadza to jednak w słuchaniu tego rozbrykanego i skocznego utworu w najpiękniejszym letnim okresie, a jakiś cudownym instrument klawiszowy (którego nazwy nie potrafię podać) oraz trąbka mieszają swoimi dźwiękami w chyba najpopularniejszym utworze Foals. (Kogucik)
Błękitne morze, biały piasek, palmy a między nimi zawieszony hamak, w którym kołysząc się beztrosko odpoczywam. Dokładnie takie mam odczucia gdy słucham tej piosenki. Spokojny nastrój, ciekawa, bogata w różnorakie instrumenty aranżacja, rozmarzone chórki, utrzymująca wszystko w ramach perkusja i, przede wszystkim, świetna, chwytliwa melodia czynią z Horchaty bardzo wakacyjny kawałek. (Michał)
Fischerspooner - Get Confused
Bardziej jako tło dla wstawania razem ze Słońcem, niż dla letnich imprez. Magiczne, piękne i usprawiedliwiające czasem dopadające nas, letnie nieogarnięcie. Po dziesięciu miesiącach pracy mamy pełne prawo, aby zwyczajnie oderwać się od rzeczywistości. Z "Get Confused" przychodzi to nadzwyczaj łatwo. (Natalia)
Patrick przeszedł ogromną metamorfozę w ciągu ostatnich lat. Z mrocznego chłopca śpiewającego o randce z diabłem i walce z samym sobą zmienił się w dojrzałego mężczyznę, który się zwyczajnie... zakochał. Surowe brzmienie instrumentów smyczkowych przeobraziło się w delikatne skrzypce. Świat nie jest już wieczną wojną. Nie ma się czym przejmować. To my zdecydujemy, czy miasto zniszczy naszą miłość. Brytyjczyk skomponował singiel budzący radość. Nieskomplikowana melodia w tle, saksofon, perkusja nadająca moc całej piosence oraz ten uroczy wokal artysty sprawiają, że zaczynamy czuć motyle w brzuchu. Piękno utworu tkwi również w samym tekście („It's about the keys, the keys, the keys to my heart you hold”). Wszystko idealnie ze sobą zgrane tworzy kwintesencję lata 2011, które jest magiczne samo w sobie i nie potrzebuje żadnych przedobrzeń. Nieważne, czy obecnie darzymy kogoś uczuciem. Miłość to przepiękna rzecz oraz warto się nią dzielić. To jest dla mnie najwspanialsze w tym utworze – sprawia, że pragnę wstać, tańczyć i uściskać każdego przechodnia, nucąc przy tym: „Won’t let the city destroy our love!“. (Miz)
Słysząc "Carnival" ujawnia się mój synestetyczny poziom mojej percepcji. Otóż gdy słyszę te dźwięki mam przed oczyma chrupiące, rumiane, waniliowe ciasteczko w lukrowo-miodowej polewie. Bez łyżki dziegciu, sama słodycz. A najlepsze jest to, że nawet spożycie dużej ilości takich ciasteczek nie przyprawia o mdłości i nie tuczy i nie psują się nam od tego zęby. Dlatego prawdziwą sztuką jest wysmażyć coś tak cudownie lekkiego, a jednocześnie tak niesamowicie wysmakowanego. Szwedzi znają doskonały przepis, a w dodatku mają odpowiednie składniki, dodatki zresztą też. Ich występ na Openerze może nie będzie daniem głównym, jednak zapowiada się naprawdę wielka uczta. Smacznego. (Tomek)
Yeasayer - Ambling Alp
Jeden z utworów Yeasayer, za którym szczerze przepadam. Głównie za sprawą nieprawdopodobnie dobrze skrojonej melodii, nieoczywistej elektroniki i nieskrępowanego wokalu. A że przy okazji niesie on ze sobą pełen rad tekst, które może średnio chcemy przyswoić, tym razem skupmy się głównie na tej cudownej muzyce, która idealnie wpisuje się w trwający czas. (Natalia)
Jeden z utworów Yeasayer, za którym szczerze przepadam. Głównie za sprawą nieprawdopodobnie dobrze skrojonej melodii, nieoczywistej elektroniki i nieskrępowanego wokalu. A że przy okazji niesie on ze sobą pełen rad tekst, które może średnio chcemy przyswoić, tym razem skupmy się głównie na tej cudownej muzyce, która idealnie wpisuje się w trwający czas. (Natalia)
Wakacje to nie tylko szaleństwo i zabawa. „No Buses” kojarzy mi się z tymi melancholijnymi dniami, gdy czas wolny się kończy i mamy świadomość, że niedługo wrócimy do szkoły i codziennych obowiązków. To jeden z pierwszych utworów Arctic Monkeys, które poznałem, dlatego mam do niej duży sentyment. Jego siła tkwi w niewymyślnej aranżacji, głosie Alexa Turnera leniwie wyśpiewującego kolejne wersy utworu i chwytliwym refrenie. (Michał)
Zaraz po utworach Yeasayer, moja ulubiona piosenka z całej mojej słonecznej playlisty. "Let's Go Surfing" posiada najbardziej bezpretensjonalny, arcy-wciągający refren ze wszystkich możliwych wakacyjnych utworów. Czy można w ogóle nie poczuć beztroskiego klimatu upałów i zabawy słysząc słowa "Oh momma, I wanna go surfin'/oh momma, I don't care about nothing"? Aż pojawia się ochota by odciąć na chwilę od świata, jechać nad morze i rzucić się z deską na fale, nawet jeżeli z surfingiem nigdy nie mieliśmy do czynienia. Bez obaw, The Drums nauczą nas tej sztuki w najprzyjemniejszy i najweselszy sposób. (Kasia)
Florence & the Machine - Kiss With A Fist
Moja pierwsza Florence, która dopadła mnie właśnie na przełomie wiosny i lata. Pełen energii, zaledwie dwuminutowy utwór, czerpiący siłę z wręcz punkowej gitary i silnego wokalu dziewczyny, która za buziaka jest w stanie ścierpieć wiele. Nieźle spisuje się w beztroskich chwilach i szczerze mówiąc, tęskno mi to takiej Flo. (Natalia)
Moja pierwsza Florence, która dopadła mnie właśnie na przełomie wiosny i lata. Pełen energii, zaledwie dwuminutowy utwór, czerpiący siłę z wręcz punkowej gitary i silnego wokalu dziewczyny, która za buziaka jest w stanie ścierpieć wiele. Nieźle spisuje się w beztroskich chwilach i szczerze mówiąc, tęskno mi to takiej Flo. (Natalia)
W przypadku piosenki, którą wielu kojarzy tylko z powodu fenomenalnego teledysku z użyciem maszyny Rube Goldberga mógłbym chyba przekopiować opis utworu Foals – ta niewątpliwie skoczna mieszanina przeróżnych dźwięków oparta na wysokiej oktawie dźwięków pianina oraz szybkiej perkusji właśnie przez swój brak uporządkowania doskonale pasuje mi na wakacyjny utwór. (Kogucik)
Muzyka Ariela oraz jego Nawiedzonego Grafitti, chociaż doceniana przez muzycznych krytyków i serwisy takie jak Pitchfork ("Round and Round" zostało piosenką numer 1 na ich liście setki najlepszych tracków roku 2010), posiadająca fanów nawet w Animal Collective, mi podchodzi raczej średnio. Ujme to raczej tak: owszem, posłucham czasami, ale w za dużej ilości zaczyna mnie irytować. Jednak "Bright Lit Blue Skies" to trochę ponad dwie minuty tak szczerego garażowego żywiołu i spontaniczności, że w te wakacyjne poranki, jako budzik nastawiony dopiero na godzinę dziesiątą, sprawia iż jestem pełna energii i uśmiechnięta. Dzięki, Ariel! (Kasia)
The Virgins - Rich Girls
Było takie lato, kiedy ich debiutanckiej płyty słuchałam bez przerwy. Indie rock w najprostszej postaci, ale taki idealnie wpisuje się w klimaty the magic heats. "Rich Girls", podszyte lekkim retro klimatem przywołuje dobre wspomnienia i jestem pewna, że jeżeli nie poznaliście The Virgins wcześniej, teraz jest na to dobra pora. Jeśli tylko otworzycie się na tak banalne, lecz tak przyjemne dla ucha piosenki, wasze wakacje mogą mieć soundtrack właśnie autorstwa tych Nowojorczyków. (Natalia)
Było takie lato, kiedy ich debiutanckiej płyty słuchałam bez przerwy. Indie rock w najprostszej postaci, ale taki idealnie wpisuje się w klimaty the magic heats. "Rich Girls", podszyte lekkim retro klimatem przywołuje dobre wspomnienia i jestem pewna, że jeżeli nie poznaliście The Virgins wcześniej, teraz jest na to dobra pora. Jeśli tylko otworzycie się na tak banalne, lecz tak przyjemne dla ucha piosenki, wasze wakacje mogą mieć soundtrack właśnie autorstwa tych Nowojorczyków. (Natalia)
Już w poprzednim odcinku cyklu za sprawą Kasi pojawił się zespół Blur. Wtedy Kasia wybrała mleczno-romantyczny film drogi "Coffee & TV". Te dwie piosenki nie pochodzą z jednej płyty, ani nie są nagrane w podobnej stylistyce, a jednak wpasowały się w konwencję "The Magic Heats". To tylko świadczy o tym, że zespół Albarna jest wielki. Jeśli chodzi o mój wybór, to dla mnie "Tracy Jacks" zawsze będzie kojarzył się ze słonecznymi dniami. W ogóle wydaje się, że cały "Parklife" jest płytą napisaną i nagraną specjalnie na wakacje. A "Tracy Jacks" to po prostu mój ulubiony fragment albumu, najbardziej chwytliwy i najcieplejszy, świetny jeśli chodzi o walory kompozytorskie (jest to znakomity melanż gitarowych riffów z wachlarzem smyczków i radosnymi zaśpiewami Albarna). Kto wie, może ONI jeszcze wrócą? Jakby co, będę w pobliżu. (Tomek)
O Empire of The Sun słuch jakoś zaginął, ale w moim sercu ten duet zapisał się już na zawsze, dzięki pięknemu "We Are The People" (czy to dziwne, że zawsze chce mi się płakać, kiedy tego słucham?) oraz "Walking On a Dream". Szczególnie "Walking..." kojarzy mi się z takim lajtowym, lipcowym klimatem. Spokojna melodia uzupełnia się z głosem Luke'a Steela, który to właśnie swoim wyjątkowym śpiewem zupełnie przekonał mnie do Empire of The Sun. "We are always running for the thrill of it thrill of it" - i jakby nagle zawiało jakąś ciepłą, wyśnioną bryzą. (Kasia)
Velveci to nie tylko zgrzyt, jazgot i szum. Oprócz tego, że nie do przecenienia jest ich wkład w powstanie shoegaze'u, to trzeba pamiętać o ich bardziej łagodnej, lirycznej czy po prostu popowej stronie. Któż nie zna chociażby "Sunday Morning"? Wybierając piosenki do powyższego zestawienia wahałem się, czy wybrać opener genialnego debiutu ze słynnym bananem na okładce, czy opener wydanej w 1970 roku płyty "Loaded". I w końcu tytuł rozwiał wątpliwości, bo któż nie kocha słońca? Choć wydźwięk piosenki jest nieco smutny, to jednak przywołuje chwile, które są radosne. Mimo że ten kawałek ma już ponad 40 lat, to wciąż jest młody i bije od niego świeżość. A przecież o to właśnie chodzi, prawda? (Tomek)
Ladyhawke - Paris Is Burning
Stylowy soundtrack do mało stylowych imprez. Bo kto by nie chciał pić na paryskiej ulicy wina. (Natalia)
Stylowy soundtrack do mało stylowych imprez. Bo kto by nie chciał pić na paryskiej ulicy wina. (Natalia)
Prosty, przyjemny riff (przypominający mi hawajskie melodie), mechaniczna perkusja, wyrazista gitara basowa i wokal Juliana – ot, recepta The Strokes na piosenkę. Piosenkę pełną emocji i uczuć (choć może to zasługa wokalu Casablancasa). Jednocześnie „You Only Live Once” nie posiada żadnej spójności tekstowej, zawierając kilka ciekawych przemyśleń, tworząc całkowite pomieszanie z poplątaniem. I chyba właśnie to, oraz tytuł zdecydowały, że wybrałem tą piosenkę do themagicheats – w końcu wakacje są tylko raz w roku! (Kogucik)
Czemu tak bardzo podoba mi się "Seven Days In Sunny June"? Bo to Stevie Wonder w czystej postaci. Bo to Stevie Wonder z najlepszego okresu. Z lat 70-tych. Czuć powiew "Innervisions", a szczególnie mojej ukochanej ballady "Golden Lady". Takie kawałki z miejsca stają się klasykami. A przecież pierwsze akordy na akustycznej gitarze nie zapowiadają takiej perełki. Po prostu doskonałość. No bo co mogę zarzucić temu majstersztykowi? Że zbyt lekki i za mało wyrafinowany? Prześledźcie sobie pochód akordów, to zwątpicie. Albo że mimikra Wondera? Dajcie mi całą płytę takich kawałków, to spokojnie będę mógł ją postawić obok "Songs In The Key Of Life" czy "Talking Book". Ja się poddaje, jestem bezradny wobec takich perfekcyjnych popowych arcydzieł. No i jeszcze nie zapominajmy o naszym zestawie, w którym mają znaleźć się piosenki odpowiednie na ciepłe i letnie dni. Sam tytuł rozwiewa wątpliwości, ale sprawdźcie jeszcze teledysk, który jest świetnym dopełnieniem. (Tomek)
Arcade Fire - The Suburbs
"Grab your mother's keys we're leaving". Oparty na pianinie utwór jest niezwykle lekki i beztroski, i właśnie ta pierwsza zwrotka najbardziej przywodzi klimat wakacji. Spontaniczność, podróże, a razem z tą piosenką - długie podróże po bezdrożach skąpanych w słońcu z ukochaną osobą u boku, nawet kosztem zostawienia za sobą tak istotnych "the suburbs". (Natalia)
"Grab your mother's keys we're leaving". Oparty na pianinie utwór jest niezwykle lekki i beztroski, i właśnie ta pierwsza zwrotka najbardziej przywodzi klimat wakacji. Spontaniczność, podróże, a razem z tą piosenką - długie podróże po bezdrożach skąpanych w słońcu z ukochaną osobą u boku, nawet kosztem zostawienia za sobą tak istotnych "the suburbs". (Natalia)
Wyobraźcie sobie taką sytuację: jest upalny letni dzień, nic wam się nie chce, wszyscy wasi znajomi są zajęci czymś ważnym i nie ma możliwości na spotkanie. Umieracie z nudów, dochodzi do tego, że zastanawiacie się jak to jest być japońskim doradcą podatkowym, bo wydaje się wam, że to ciekawsza pozycja od tej, w której się znaleźliście. Aż tu nagle, podczas gdy wy wegetujecie, słyszycie dzwonek do drzwi. Tak! Ktoś chcę do was wejść. Oczywiście od razu myślicie sobie: "pewnie rachunek za prąd" albo "pewnie roznoszą jakieś ulotki". Niemniej jednak, na resztkach sił podnosicie się i z ciekawością kierujecie się w stronę drzwi. Chwytacie klamkę, odbezpieczacie zamek i... Przed wami stoi starszy mężczyzna, około 50-tki, zadbany, w marmurowym garniturze, krawacie w stonowanym błękicie, błyszczących jak perła pantoflach, ze starannie obciętymi paznokciami, nienagannym zaczesaniem siwych włosów, a w dłoni dzierży hebanową laskę. Jesteście zaskoczeni, bo nie spodziewaliście się takiego gościa. Co więcej, intruz bez ogródek przekracza próg waszej fortecy i wtedy zaczynają się czary. Z człowieka w podeszłym wieku nasz bohater zmienia się (sic!) w krótko przystrzyżonego młodzieńca w luźnym, sportowym stroju, który w ręku zamiast laski, trzyma sampler. W dodatku dołącza do niego jeszcze trzech gości z gitarami i perkusją, i zaczynają grać chwytliwy kawałek z takim groovem, że nie sposób usiedzieć w miejscu. Oczywiście wasi sąsiedzi natychmiast zwęszyli co się dzieje w waszej parceli i czym prędzej biegną do was, żeby wreszcie uwolnić się od obezwładniającej nudy. Impreza się rozkręca, a wy wiecie, że dziś nie możecie poczuć się lepiej. (Tomek)
Jamiroquai i Phoenix - łał, jak miło, że oni się tutaj znaleźli. Tomek, utwory świetne :)
OdpowiedzUsuńThe Virgins - Naataaliaa, rany, genialne. Zespół znam, owszem, ale zupełnie wyrzuciłam ich z pamięci, mój błąd. Dzięki za przypomnienie :)
~ tea.
miło słyszeć, że Ci się podoba :)
OdpowiedzUsuńt.