Ha! Tym Was chyba zaskoczyłem, prawda? W końcu muzyka
klasyczna nie zaszczyca często swoją obecnością themagicbeats.
Jednak u Tiersena ta „charakterystyczna” oprawa muzyki
klasycznej znika. Nie ma tutaj całej orkiestry, nie ma muzyków w idealnie
skrojonych garniturach. Jest tylko czterdziestokilkuletni, nonszalancko ubrany
wirtuoz ze swoim zespołem, który tworzy muzykę cudowną, lekką a jednocześnie
przejmującą, rodzącą się w oparach (nieodłącznego u Tiersena) dymu
papierosowego.
I w sumie mogłem wybrać ze trzydzieści różnych utworów
Francuza, a o każdym mógłbym napisać to samo – w kilku minutach potrafi
umieścić on setki różnych, często skrajnych emocji. Jednak to J'y Suis Jamais Allé zostało moją piosenką
dnia – z powodu umieszczenia jej na soundtracku Amelii, co było moim pierwszym
kontaktem z muzyką Yanna Tiersena. Jest też chyba najbardziej znanym motywem, który doczekał się kilku naprawdę udanych remixów (jak na przykład ten!). Pewnie dlatego mam do niej gigantyczny sentyment.
No i są cudowne, proste, odkryte uczucia – strach, niepewność, zaskoczenie ale
też radość i (przynajmniej moim skromnym zdaniem) miłość. To wszystko (i pewnie
o wiele, wiele więcej!) w minucie i trzydziestu sześciu sekundach. I żeby nie
było, że muzyka tego geniusza to tylko czyste emocje – połączenie skrzypiec,
dzwonków, katarynki i ulubionego instrumentu muzyka – akordeonu brzmi po prostu
cudownie, magicznie.
I tak jakby na te kilka chwil nasze życie staje się
piękniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz