Rebeka + Bipolar Bears [Ulica Kultury 4; Opole]

Opole to miasto-stolica polskiej piosenki. Ciekawym zrządzeniem losu właśnie stąd pochodzą wice- i redaktor naczelni. Wybraliśmy się na dwa koncerty w ramach czwartej edycji Ulicy Kultury. Na trzy dni władze miasta zamknęły jedną z ulic, oddając ją w pełni kulturze. Bo oprócz różnych akcji, typu ozdabianie rowerów czy wystaw, znalazło się miejsce na całkowicie darmowe koncerty. Lans Makabr, Lody, Bipolar Bears i Rebeka występowali na charakterystycznej rampie, która przemalowana została również w ramach Ulicy Kultury, stanowiąc jedyne w swoim rodzaju tło dla występów. Sam klimat przed koncertem Rebeki był zabójczy - ludzie siedzący na murkach zatraceni w konwersacji ze znajomymi, chowając butelki po piwie w obawie przed strażą miejską, przechadzający się w krótkich spodenkach, bo ten wieczór był wyjątkowo ciepły jak na tegoroczny kwiecień. Wymarzona atmosfera, rodem jak z letniego festiwalu.


A plenerowe koncerty i festiwale to kwintesencja najpiękniejszego czasu dla osoby, która całe swoje życie oddała muzyce. To ta unosząca się w powietrzu, charakterystyczna mieszanina zapachu lata, piwa i dymu papierosowego. I najistotniejsze - dźwięki, w których można się zatracić. Zamknąć oczy i tańczyć tak, jak podpowiadają nam bity, lub wręcz nie mrugać oczami, aby uchwycić każdy ruch dziejący się na scenie.
To coś, po co żyję, choć nie każdy jest w stanie zrozumieć, co jest pięknego w staniu w tłoku, wśród obcych ludzi, w otoczeniu głośnej muzyki. Ale to najpiękniejsze uczucie i prawdziwe uzależnienie.


Pierwszym koncertem w ramach ostatniego dnia Ulicy Kultury był występ grupy BiPolar Bears - o 19 muzycy wyskoczyli z tłumu na rampę, rozstawili efekty i zaczęli grać. Jednak oprócz zapalającego papierosa od papierosa wokalisty i problemów z akustyką (wokal był zbyt cicho przez ponad pół koncertu) nie zapamiętałem kompletnie nic. Niezbyt oryginalna indie rockowa muzyka nie potrafiła poderwać do zabawy ani mnie, ani nikogo innego - czasem ktoś jedynie tupnął stopą do rytmu - i to tyle. Kolejnym minusem było gwiazdorzenie - palenie fajek co piosenka, dodatkowo udawane tworzenie podkładu na konsoli nie robiło dobrego wrażenia na nikim. Na szczęście, za godzinę miało się stać coś, co odmieniło całkowicie moje wrażenie o Ulicy Kultury - koncert Rebeki.


Jarałam się ich "Stars", wkurzając się na samą siebie, że na ubiegłorocznym Selectorze zamiast na nich być, nie wiem co robiłam. Jednak udało mi się trafić na nich tym razem i nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak potrzebna była mi taka muzyczna, pełna mocy terapia.
Można powiedzieć: phi, Opole, dziura. Odwalimy koncert i spadamy. Rebeka podeszli do tego zupełnie odmiennie - gdy pojawiłam się na pięć minut przed rozpoczęciem koncertu przy rampie, zespół wciąż miał próbę. Miał ją również przez kolejne dziesięć minut, a kolejne dziesięć duet spędził na przebierankach. Gdy wyszli, i ja ruszyłam pod scenę. Pozycja siedząca podczas takiego koncertu jest wysoce niewskazana. 
Zakochałam się w ich brzmieniu. Choć w sieci znajdziecie zaledwie kilka ich utworów, Rebeka zagrali całkiem długi koncert, konwersując z publiką, szalejąc na scenie, łatwo dając się namówić na bis, a następnie po koncercie schodząc do publiczności. Opłacało się czekać na zakończenie ich próby - jakość dźwięku była powalająca, istna fala dźwiękowa genialnego, czystego, najpiękniejszego, choć czasem dziwnego electro z dodatkiem oryginalnego wokalu pełnego emocji. W tłumie mówili o nim: przy Iwonie ta z Moloko to nic. Całość stanowiła doskonale skrojoną, spójną wizję muzyczną, która przypadła do gustu widowni, z małymi wyjątkami. Jakieś licealistki wymknęły się po dwóch piosenkach, inni co chwilę gdzieś chodzili, aby za moment wrócić, znalazły się grupki, których jedynym celem pojawienia się przy rampie była ożywiona rozmowa, ale od połowy koncertu duża część z nas dała porwać się dźwiękom bez zapamiętania, a ja sama przy "Fail", "Stars" czy coverze "Heartbeats", dla którego również znalazło się miejsce w setliście,  pływałam sobie w muzyce, nie zważając na nic i nikogo.
Najważniejsze jest dla mnie to, że Rebeka uzdrowili mnie z niezdrowych emocji, które miałam w sobie od dłuższego czasu. Potrzebowałam ich koncertu, nie do końca zdając sobie z tego sprawę aż do momentu jego zakończenia. Mamy w Polsce zespół z prawdziwego zdarzenia, gotowy na podbicie świata, nie dziwi więc ich dołączenie do Discotexas. Niech jak najszybciej wydadzą album, wyruszą w trasę koncertową, abym mogła zobaczyć ich w wielu miejscach, bo coś czuję, że urok, z którym występują, nigdy mi się nie znudzi. I wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że taki zespół zagrał w moim mieście, w dodatku za darmo. 
Idealne rozpoczęcie letniego sezonu koncertowego. Oby tylko tak dalej.



Natalia (Wstęp + Rebeka) 
Kogucik (Zdjęcia + Bipolar Bears)

4 komentarze:

  1. Odnośnie opisu występu Bipolar Bears... nie masz pojęcia o czym piszesz ;) nie oceniasz obiektywnie i totalnie nie znasz się na muzyce. To nie żaden "indie rock", nie "muzyka do zabawy" i na pewno to JEST coś oryginalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, moją pracą tutaj jest przede wszystkim ocena - a ta jest jak najbardziej subiektywna, tak jak zresztą cała muzyka - jednym jakaś się podoba, druga nie. Nie twierdzę również, że muzyka tworzona przez BiPolar Bears jest stworzona typowo dla zabawy (tak jak np. utwory Guetty itp.) ale chyba na koncercie grupy bądź co bądź z nurtu rockowego jakaś nuta zainteresowania od strony widowni powinna być widoczna - moim skromnym zdaniem takiego czegoś nie było - czy to z powodu pory w jakiej odbywał się koncert, czy też z powodu samej muzyki.
      Pojęcie indie rock jest baardzo szerokie i ogranicza się bardziej do sposobu podejścia do tworzonej muzyki niż samej klasyfikacji (pełna nazwa gatunku - independent rock do czegoś zobowiązuje). i co do oryginalności - też gusta są różne, ludzie mówią że Lana del Rey jest kimś oryginalnym - IMHO wiele podobnych zespołów można znaleźć na MySpace czy podobnych portalach.
      A co do mojej znajomości muzyki - wydaje mi się, że nie jest z nią tak strasznie ;)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Kogucik

      Usuń
    2. popieram. 'indie rock'.... umarłam ;D

      Usuń
    3. oczywiście anonimowego, nie Ciebie Kogucik

      Usuń