Nie da się ukryć, że Ramona Gonzalez odcina się od roli księżniczki bedroom-popu i podobnie jak książę tego gatunku, Chaz Bundick, na swojej drugiej płycie sięga po żywe instrumenty i stawia na wypolerowaną produkcję. Łatwo można się domyślić, co skłoniło ich do zmiany stylistyki. Chillwave przestał być modny i już od dłuższego czasu nikt na poważnie się nim nie jara. Po sukcesie szkieletowych digi-lamentów James'a Blake'a przodującą stylistyką stał się dubstep, a właściwie to, co z niego zostało. Wykorzystały to gwiazdy komercyjnego popu z Britney Spears na czele, co pokazuje skalę popularności tego zjawiska. Cała ta sytuacja niejako zmusiła Nite Jewel do poszukania nowej artystycznej drogi. Słuchając One Second To Love faktycznie dostrzegamy zmiany: porzucenie lo-fi’owej produkcji, pojawia się żywa perkusja i gitary, wokal nie jest zanurzony we mgle, a syntezatory błyszczą czystością soundu. Jednak typowy dla artystki melancholijno-sentymentalny nastrój wciąż wydaje się być pierwiastkiem dominującym na nowej płycie. Więc czy stylistyczna wolta została dokonana? I tak, i nie. Kameralna i introwertyczna atmosfera oraz oszczędne, a zarazem eleganckie aranże tych piosenek, chcąc nie chcąc, trochę odsyłają słuchacza do sypialni. Jednym to przeszkadza, a drugim wręcz przeciwnie.
Zostawiając kwestie estetyki, w której obraca się Nite Jewel, warto skupić się na tym, co stanowi o sile One Second Of Love, czyli na kompozycjach. Ramona jest zdolną songwritterką i piosenki na albumie to potwierdzają. Mamy tu m.in. prowadzony w ejtisowej manierze, taneczny "One Second Of Love", ozdobione urokliwymi chórkami Julii Holter, nowej gwiazdy niezależnej muzyki, organiczne "Mind & Eyes", mroczną, opartą na pięknej progresji akordów, dopełnioną anielskim wokalem Ramony balladę "In The Dark", okraszony gitarowymi motywami, perkusyjny galop, "Memory Man", nastrojowy, księżycowy pejzaż "Unearthly Delights", wyluzowane, synth-basowe r'n'b "Autograph" i zamykający całość, odwołujący się do Cocteau Twins wokalny ambient "Clive".
Zdecydowanie jest to płyta równiejsza i dojrzalsza od debiutu Good Evening. Na żadnej z tych dziesięciu piosenek nie uświadczymy poważniejszych potknięć czy mielizn. Recepcja albumu najbardziej zależy od indywidualnych preferencji słuchacza, któremuOne Second Of Love przypadnie do gustu lub nie. Na pewno warto poświęcić czas tym piosenkom, szczególnie wtedy, gdy za oknem jest już ciemno. Ja kupuję to nowe wcielenie Ramony, choć mam świadomość, że to zdecydowanie nie jest jeszcze szczyt jej możliwości (w końcu nie udało jej się przeskoczyć fenomenalnego „Want You Back”). Może na kolejnym albumie Nite Jewel w pełni zaprezentuje swoje atuty i zdolności, bo to, że takowe posiada, udowadnia po raz kolejny.
Tomek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz