"The Flaming Lips And Heady Fwends" – tak będzie nazywało się kolejne wydawnictwo sygnowane nazwą The Flaming Lips. Ciężko mówić tu o regularnej płycie, już bardziej pasuje nazwanie tego zbioru kompilacją. Całość ma się ukazać 21 kwietnia z okazji Record Store Day. O wyjątkowości tego zestawu decyduje to, że wszystkie utwory wspomagane są przez ciekawych gościa z różnych, czasem bardzo odległych kręgów muzycznych (rozstrzał jest naprawdę duży, wśród wykonawców znaleźli się m.in. Ke$ha, Nick Cave, Tame Impala, Erykah Badu, Prefuse 73, Neon Indian, a nawet Chris Martin). Kilka utworów, które formacja Wayne'a Coyne'a wydawała w ubiegłym roku na różnego rodzaju EPkach, już znamy. Natomiast w środę otrzymaliśmy zupełnie nowy fragment, "Ashes In The Air" z gościnnym udziałem Justina Vernona, aka Bon Iver. Jest to psychodeliczno-narkotyczny seans spirytystyczny, w którym dwa wywołane widma w mękach wyśpiewują swoje żale i smutki. Ozdobą całości jest zjawiskowy, niesamowicie nośny chorus, który obezwładnia swoim melancholijnym pięknem. Ilekroć gdy obcujemy z tym zjawiskiem, gdy dźwięki unoszą się w powietrze, mamy wrażenie, że duchy Wayne'a i Justina są w nich zaklęte i są gdzieś wysoko nad nami. Jakaś magia się wkrada. I choć mam świadomość tego, że The Flaming Lips wszystko robią trochę z przymrużeniem oka, a czasami wkrada się nawet tani patos. Ale sposób w jaki to robią sprawia, że wszystko im wybaczam.
Tomek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz