Piosenki życia [Natalia]

Szczerze mówiąc, na początku nie przepadałam za MGMT. Gdy na sklepowych półkach ukazał się ich debiut, trzymałam się od niego z daleka. Ostatecznie jednak postanowiłam dać szansę ich muzyce. "Oracular Spectacular". Potem płakałam na ich koncercie. To jeden z tych zespołów, który będę kochać na zawsze. Nie ma innej opcji, nawet jeśli "Congratulations" to nie to samo. "Time to Pretend" jest banalnym wyborem, ale choć moją ulubioną piosenką z pierwszego krążka duetu na zawsze pozostanie "Of Moons, Birds & Monsters", to właśnie "Time to Pretend" w niezwykły sposób na mnie wpłynęło. Tylko jedna piosenka, ale o tak silnym przekazie, że już do końca życia moim motto będzie: live fast, die young

Utwór, do którego podchodzę chyba najbardziej emocjonalnie z pięciu wymienionych.
"Pass This On" to piosenka totalnie niedopasowana, muzycznie mamy elektroniczne bity, do tego ten tekst, to o niego w tym wszystkim chodzi. Jest piękny. Prawdziwy. Tylko uważaj, żebym kolejnym razem nie zakochała się w Twoim bracie. Albo w Tobie, bracie. 
Bo The Knife to nie tylko Jose coverujący "Heartbeats". To coś o wiele, wiele więcej. A poza tym, to piosenka z 2003 roku - miałam osiem lat i kojarzę ten straszny teledysk z telewizji. Jak bardzo byłam zaskoczona, spotykając go w późniejszym życiu. 

Nie, nie "Sometimes". Nie, nie z "Loveless". "Cupid Come". Tyle. Posłuchajcie. 

"They only want you when you're seventeen". Zawsze chciałam mieć przynajmniej szesnaście, to była ta granica, wyznacznik fajności. Miałam farbować włosy i jeździć na koncerty. Siedemnastka za osiem miesięcy, zobaczymy, czy będzie "fun". Jak na razie dochodzę jednak do wniosku, że mieć 21 lat jest chyba mimo wszystko fajniej. W każdym razie, piosenka w pewien sposób istotna, bo zawsze miałam obsesję na punkcie wieku. Prosta elektronika, krótki tekst, świetny efekt. 

Nie jestem zbyt miła dla Cystal Castles od czasu ich koncertu na Selectorze. Nie podeszło mi i już. Inna sprawa to to, że w tej piosence nie chodzi o CC, chodzi o Van She, bo to na ich utworze "Sex City" oparto cały kawałek. I choć bez dodatków kanadyjczyków piosenka jest zabójcza, elektroniczny, w gruncie rzeczy niezwykle proty motyw dodaje jej dozy zmysłowej tajemniczości. Łatwo się zapomnieć. Najlepsza robota Crystal Castles ever. 

+ Choć w regułach było, że ma być ich pięć... poza kolejnością lądują Justice vs. Simian z "We Are Your Freinds". Bo gdyby nie ten utwór, nigdy nie znalazłabym się w tym miejscu, w którym jestem teraz. I to były fajne czasy.

Ciekawe, jak moje "piosenki życia" będą wyglądać za dwadzieścia lat, jeżeli już teraz czuję się staro widząc w telewizji teledysk do "When The Sun Goes Down". Może kiedyś się o tym przekonamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz