Last Dinosaurs - In A Million Years [2012]

Motyw dinozaura był w muzyce od dawna, lecz ostatnimi czasy pojawia się on niebywale często. Pod koniec zeszłego roku Kasabian nazywają swoją czwartą w dorobku płytę "Velociraptor!", na swoim trzecim albumie Enter Shikari umieścili piosenkę "Hello Tyrannosaurus, Meet Tyrannicide". Nie zapominajmy też o najgorętszej nazwie tego roku czyli Totally Enermous Ectinct Dinosaurs. To tylko niektóre z przypadków wykorzystania pradawnych gadów w kulturze. Tym razem to podobno już ostatnie dinozaury, czyli australijski zespół Last Dinosaurs.
Przeglądając stronę NME, w zakładce "Must hear tracks" trafiłem na ich singiel "Andy". Od pierwszego odsłuchu uderzył mnie swoją bezpretensjonalną "fajnością". Po kilku kolejnych odtworzeniach (przycisk replay naciskał się sam, przysięgam) uzależniłem się od melodii z refrenu. Utwór brzmi jak kolaboracja The Kooks z Two Door Cinema Club. Idealny kawałek na słoneczne dni. Z jednej strony wygładzony do granic możliwości a z drugiej pokazujący trochę pazura.
Album wypełniony jest takimi zgrabnie napisanymi kawałkami. Jedne bardzo "chilloutowe" jak "Honolulu" czy surferski "Repair", inne bardziej energetyczne jak wspomniane "Andy", "I can't help you" czy "I Can't decide". Trzeba też zwrócić uwage na chwytliwe single jak "Time & Place" czy "Zoom". Wszystkie utwory mają popowy potencjał, ale są podbarwione indierockową energią.
Last Dinosaurs zostało zalożonę przez czwórkę przyjaciół ze szkoły dla zabicia czasu i dlatego, że granie na instrumentach bylo wtedy "cool". Taka właśnie jest ta płyta, po prostu "fajna" Nie mam pojęcia czy jeszcze kiedykolwiek wrócę do twórczości tej grupy, czy w ogóle przetrwa ona dłużej niż jeden sezon, ponieważ takich albumów jak "In a Million Years" co roku wychodzą dziesiątki. Jednak słuchanie go przynosi wiele przyjemności i bardzo poprawia humor. Wakacje potrzebne od zaraz.

Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz